Krakowianie pokonali Widzew, choć od 13. minuty przegrywali 0:1 po strzale Mariusza Rybickiego z rzutu karnego. Drużyna Wojciecha Stawowego odpowiedziała golami Damiana Dąbrowskiego , Dawida Nowaka i samobójczym trafieniu Kevina Lafrance'a po centrze Saidiego Ntibazonkizy.
- Cieszymy się z tego, że potrafimy wygrywać na wyjazdach i to jeszcze w takich trudnych momentach, kiedy przegrywa się spotkanie. Moi zawodnicy pokazali, że pomimo trudnego momentu potrafią konsekwentnie grać swoją piłkę, a to często idzie w parze z wynikiem. Pokazujemy dobrą piłkę - mówi trener Stawowy.
Cracovia potrafi całkowicie zdominować rywala. W meczu z Widzewem posiadanie piłki było 70 do 30 na korzyść Pasów. Podobnie było przed tygodniem z Podbeskidziem Bielsko-Biała - 69 do 31.
- Często to nasze posiadanie piłki było krytykowane, ale powtarzałem, że taki mamy styl, chcemy dominować nad rywalem i dzięki temu utrzymywaniu się przy piłce chcemy stwarzać sytuacje. To zaczyna funkcjonować coraz lepiej, a pewnie by tak nie było, gdybyśmy nie byli konsekwentni - podkreśla Stawowy.
Już w poniedziałek Cracovię czeka kolejny mecz - z Górnikiem Zabrze. Bolączką Pasów jest wąska kadra - trener Stawowy nawet nie ma za bardzo jak rotować składem, bowiem do Łodzi zabrał wszystkich zdrowych piłkarzy.
- Ale wraca Marcin Budziński. Rozmawiałem z nim telefonicznie przed meczem i z jego nogą jest wszystko dobrze - będzie do dyspozycji w poniedziałek - zdradza Stawowy.
Cracovia może zakończyć 13. serię nawet na 4. pozycji. Pasy spoglądają na czoło tabeli? - Przed sezonem postawiliśmy sobie za cel spokojne utrzymanie. Każdy mecz przybliża nas do tego. Nie chcę wybiegać tak daleko w przyszłość - do każdego meczu przygotowujemy się jako do tego najważniejszego i niech tak zostanie - tonuje nastroje Stawowy.