Mariusz Rybicki: Choćby skały srały, trzeba utrzymać prowadzenie

Widzew Łódź przegrał z Cracovią 1:3, a jedyną bramkę dla łodzian zdobył [tag=27480]Mariusz Rybicki[/tag]. 20-letni widzewiak wpisał się na listę strzelców zdobywając gola z rzutu karnego.

- Początek spotkania nie zapowiadał takiego przebiegu meczu. Szybko zdobyliśmy bramkę i można powiedzieć, że to my kontrolowaliśmy grę. Ale niestety rywal dopadł nas jeszcze przed przerwą, pakując nam dwie bramki. To nas trochę dobiło. Na drugą połowę wyszliśmy z myślą, aby odrobić te straty, co nam się nie udało. Chcemy zapomnieć o tym jak najszybciej, tak jak i o meczu z Zagłębiem. Musimy jak najlepiej przygotować się do kolejnego meczu - powiedział po meczu z Cracovią Mariusz Rybicki, pomocnik Widzewa Łódź.

Mariusz Rybicki w meczu z Cracovią zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie
Mariusz Rybicki w meczu z Cracovią zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie

Kolejny raz o utracie goli przez czerwono-biało-czerwonych zaważyły indywidualne błędy popełnione przez widzewiaków. - Bramka na 1:1 podcięła nam skrzydła, tak jak i kolejne gole. Dwa z nich straciliśmy jeszcze w pierwszej połowie. Nie możemy dopuszczać do takich sytuacji. Drugi mecz z rzędu strzelamy jako pierwsi, a potem tracimy trzy gole. Trzeba się nad tym głęboko zastanowić i coś poprawić - przyznał.

- Nie chcę mówić, czyje to były błędy. Na pewno przeanalizujemy to na zimo na analizie. Na razie nie ma co tego roztrząsać. Trzeba na pewno pogodzić się z tą porażką i przygotować do kolejnego meczu - dodał.

W poprzednich meczach łodzianie imponowali wolą walki, nawet gdy przegrywali. Natomiast w piątkowej konfrontacji zabrakło im charakteru. - Nie sądzę, że tu chodziło o walkę. Po prostu po odbiorze piłki nie potrafiliśmy wymienić nawet trzech podań. To było najgorsze. Jak już mieliśmy bramkę przewagi, należało szanować piłkę - mówił.

W meczu z Cracovią czterech zawodników łodzian doznało kontuzji, które mogą wykluczyć ich z udziału w najbliższych spotkaniach. Czy jest to wina złego przygotowania? - To był jakiś wypadek, bo uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani. Nie wiem, z czego to wynikało. Jeszcze o tym pogadamy w szatni - powiedział.

W najbliższych dwóch tygodniach łodzianie rozegrają mecze z czołowymi zespołami T-Mobile Ekstraklasy - Wisłą Kraków, Pogonią Szczecin oraz z Legią Warszawa. Czy młodzieżowy reprezentant Polski może powiedzieć coś optymistycznego przed tymi spotkaniami? - Coś optymistycznego? Udaje nam się jako pierwszym strzelić bramkę. To trzeba pielęgnować. Choćby skały srały, trzeba utrzymać prowadzenie - zakończył.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: