Rafał Murawski: Trener ma ból głowy

Rafał Murawski po kilku miesiącach przerwy wrócił do pierwszego składu Lecha Poznań. Jego zdaniem forma drużyny rośnie i wkrótce powinna być jeszcze lepsza.

W ostatnich miesiącach Rafał Murawski zmagał się z problemami zdrowotnymi i do gry wrócił dopiero trzy kolejki temu. W spotkaniu z Legią Warszawa po raz pierwszy wyszedł w podstawowym składzie. - Spotkanie z Legią mogliśmy zagrać lepiej. Było dużo walki, a mniej gry i to możemy poprawić - mówi "Muraś". Lech Poznań od pięciu meczów jest niepokonany, ale zdaniem 32-letniego pomocnika gra Kolejorza będzie jeszcze wyższa. - Dyspozycja drużyny rośnie. Pozostało jeszcze sporo kolejek i jesteśmy wstanie pokazać jeszcze lepsza grę. Będziemy piąć się w górę tabeli.

W czwartek lechici zagrają na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Po szlagierowym meczu z Legią Warszawa rozegranym przy znakomitej atmosferze na trybunach pojawia się pytanie czy poznaniakom nie zabraknie motywacji. - Są to troszkę inne spotkania, ale ja do każdego staram się mobilizować tak samo. Jagiellonia to ciężki rywal do ogrania, ale jesteśmy wstanie wygrać, co pokazaliśmy w zeszłym sezonie - dodaje Murawski.

Przeciwko Jagiellonii nie będzie mógł wystąpić Łukasz Trałka. Kogo chciałby mieć za partnera w środku pola doświadczony zawodnik Kolejorza? - Nie ma to dla mnie większej różnicy. Mamy dobrych piłkarzy w środku pola. Konkurencja jest duża, każdy jest w dobrej formie i chce grać, co widać na treningach. Trener ma ból głowy - kontynuuje lechita.

Murawski, który jeszcze jakiś czas temu był regularnie powoływany do reprezentacji Polski, odniósł się również do wyboru na selekcjonera kadry Adama Nawałkę. - Pracowałem z trenerem Nawałką tylko trochę w kadrze (gdy był asystentem Leo Beenhakkera - przyp. red.). Często jak gramy z Górnikiem to wymienimy kilka słów i na tym kończy się nasza znajomość. Jest to bardzo solidny szkoleniowiec. Nie wiem jaki ma warsztat, ale wyniki pokazują, że Górnik co roku jest w czubie tabeli i walczy o najwyższe cele - zakończył Murawski.

Komentarze (0)