Środowy pojedynek w Bydgoszczy wzbudził ogromne zainteresowanie wśród miejscowych fanów. Pomimo później pory rozpoczęcia spotkania, a także korków przed stadionem spowodowanych przez przyjazd kibiców Legii Warszawa na stadionie zasiadło ponad 12 tysięcy sympatyków futbolu. Także poza kilkoma wyzwiskami skierowanymi w stronę policji obie strony zachowywały się bez zarzutu.
W środę swój setny mecz na boiskach T-Mobile Ekstraklasy rozegrał boczny obrońca Igor Lewczuk. - Pozostaje tylko się cieszyć, że ten jubileusz wypadł właśnie podczas zwycięskiej potyczki z Legią Warszawa. Teraz musimy iść za ciosem i przywieźć jakieś oczka z Chorzowa. Jesteśmy w formie, mamy regularność w zdobywaniu punktów i to się tylko liczy - dodał obrońca Zawiszy.
- W środę po prostu nam nie szło pod każdym względem piłkarskiego rzemiosła - smucił się trener gości Jan Urban. - Teraz przyszedł czas na poważne rozmowy z zawodnikami, bo trzeba jakoś nimi dojść do ładu, kiedy po ciężkich bojach z Trabzonsporem, Lechem Poznań i Zawiszą Bydgoszcz zaczyna im po prostu brakować sił. Słabsze mecze zdarzają się jednak wszystkim.
- Ten pojedynek kompletnie nam się nie udał - wtórował swojemu szkoleniowcowi obrońca Jakub Rzeźniczak. To właśnie po jego błędzie na samym początku spotkania bydgoszczanie zdobyli pierwszą bramkę. Ten mecz to już jednak historia. Zawisza przed następną kolejką ma więcej czasu na odpoczynek niż mistrzowie Polski. Swoje spotkanie z Ruchem Chorzów rozegra dopiero 5 listopada. Natomiast Legia już 2 listopada zagra z Zagłębiem Lubin.