Twardo stąpając po ziemi - komentarze po meczu Flota Świnoujście - Warta Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<I>- Flota była kompletnie poza naszym zasięgiem</i> - powiedział po meczu w Świnoujściu Bogusław Baniak, trener Warty Poznań. Żywiołowy i sympatyczny szkoleniowiec Zielonych był w środę wyjątkowo przygnębiony i podłamany. Trudno się dziwić. Warta popełniła tego dnia wiele szkolnych błędów i nie miała żadnych argumentów, jakie mogłaby przeciwstawić dobrej grze wyspiarzy.

Bogusław Baniak (trener Warty Poznań): Nie mam żalu do piłkarzy za postawę w tym meczu. Jesteśmy w ogromnym kryzysie sportowym i organizacyjnym i nie jestem w stanie powiedzieć, czy do końca rundy zdołamy podnieść się z kolan. Coraz trudniej jest mi wydobyć moich zawodników z marazmu i braku wiary we własne możliwości. Nie poznaję wielu swoich piłkarzy, szczególnie tych doświadczonych i ogranych w lidze. Dokładnie wiedzieliśmy jak Flota wykonuje stałe fragmenty i choć przeanalizowaliśmy klatka po klatce: gdzie wbiega Dziuba, Magdziński, Wallace... to i tak ci zawodnicy ponownie strzelili bramki. To najlepiej świadczy o klasie świnoujskiej drużyny i Petra Nemeca. Pomimo tego, iż moja "Warcinka" jest w potwornym kryzysie, to Flota była kompletnie poza naszym zasięgiem. Przegraliśmy ten mecz zasłużenie.

Petr Nemec (trener Floty Świnoujście): Spotkanie z Wartą mieliśmy pod całkowitą kontrolą i nie dopuściliśmy przeciwnika do własnej bramki. Cieszę się, że mentalnie moja drużyna twardo stąpa po ziemi. Nie mogę pozwolić, aby zawodnicy chodzili z zadartymi ku górze nosami. Wciąż ciężko pracujemy nad stałymi fragmentami i to procentuje kolejnymi zdobytymi bramkami. I nigdy nie było tak, że brakowało nam egzekutorów, to piłkarze, którzy asystują, poprawili jakość swoich dograń. Chodzi o to, aby zawodnik w polu karnym wiedział w które miejsce, co do milimetra, spadnie piłka i tylko zastanawia się w jaki sposób wykończyć stały fragment.

Tomasz Bekas (Warta): Ciężko powiedzieć, co nam w ogóle wychodziło. Do przerwy straciliśmy trzy gole i w drugiej połowie prosiliśmy tylko o jak najmniejszy wymiar kary. Każdy stały fragment w wykonaniu Floty stanowił zagrożenie pod naszą bramką, chociaż przed meczem uczulaliśmy się, że świnoujścianie potrafią znakomicie wykorzystywać takie sytuacje. Rozpisaliśmy sobie, gdzie przy rzutach rożnych wbiega numer Wallace, a tymczasem przy trzecim golu ten zawodnik strzelił bramkę zupełnie bez krycia... Ciężko cokolwiek powiedzieć po takiej sytuacji, po takim meczu. Dostaliśmy lanie.

Piotr Dziuba (Flota): Świnoujska twierdza jest nie do zdobycia! Osobiście nie żałuję, że trener ściągnął mnie z boiska tak wcześnie i nie udało się ustrzelić hat-tricka. Lekko naciągnąłem sobie mięsień, a nie było powodu, aby ryzykować mój udział w następnym meczu. Staram się w każdym meczu strzelać jak najwięcej bramek, ale chyba Iljana Micanskiego już nie uda się dogonić. Chociaż wszystko jest możliwe...

Źródło artykułu:
Komentarze (0)