- Zobaczymy co się wydarzy w dalszej części sezonu. Obecnie jednak widać, że mniejsze znaczenie punktów zdobytych w fazie zasadniczej wpłynęło pozytywnie na liczbę goli. Pada ich bardzo wiele, a to dlatego, że jedna czy druga wpadka nie jest tak brzemienna w skutkach jak przy wcześniejszym regulaminie. Dla kibiców tego rodzaju walory są bardzo fajne. Co do samych zasad, to faktem jest, że drużyny, które są w czołówce nieco tracą, a te plasujące się niżej zyskują - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jakub Rzeźniczak.
Zespół Jana Urbana jest liderem T-Mobile Ekstraklasy, więc siłą rzeczy dla niego reforma rozgrywek jest najmniej korzystna. - Niby tak, ale przez trzydzieści kolejek sezonu zasadniczego można sobie wypracować solidną przewagę, która będzie mieć znaczenie nawet przy podziale punktów. Ja jestem zwolennikiem nowych zasad, bo zyskaliśmy dodatkowe siedem spotkań, a im więcej grania, tym lepiej - zaznaczył 27-letni defensor.
Pierwszej - mniej istotnej - fazy rozgrywek nie deprecjonuje też Dominik Furman. - Dla nas każdy mecz jest ważny, bez względu na to z kim i gdzie gramy. Liczą się punkty, a o ich podziale pomyślimy po trzydziestu kolejkach. O reformie można by było powiedzieć wiele, ale jestem zdania, że piłkarze są od grania, a nie oceniania decyzji Ekstraklasy SA - stwierdził 21-letni pomocnik.