Legia po środowej porażce z Zawiszą Bydgoszcz chciała przed własną publicznością udowodnić, że o kryzysie nie może być mowy. Trzy punkty podopiecznym Jana Urbana były potrzebne także po to, by utrzymać pozycję lidera ekstraklasy. Zagłębie z kolei chce się odbić od dna tabel, ale zbyt wysoko poprzeczki nie zdołało zawiesić.
Jeszcze w trakcie rozgrzewki kontuzji stawu skokowego nabawił się kapitan stołecznej ekipy Ivica Vrdoljak. Na razie nie wiadomo jak poważny jest to uraz i czy będzie w stanie zagrać w czwartek, w spotkaniu Ligi Europejskiej z Trabzonsporem.
Gospodarze w sobotę grali w kratkę. Zagłębie tych słabszych momentów nie potrafiło jednak wykorzystać. Po kilku nieudanych próbach zdobycia gola przez Władimira Dwaliszwilego, najczęściej po rajdach po skrzydle Tomasza Brzyskiego, sprawy w swoje ręce wziął Helio Pinto.
Akcja znowu rozpoczęła się od Brzyskiego. Tym razem z jego podania "nie skorzystał" Tomasz Jodłowiec. Gdy piłka trafiła do Dwaliszwilego, ten już nie próbował, tylko oddał na trzynasty metr do Pinto i 1:0 dla Legii.
To podcięło skrzydła ekipie Oresta Lenczyka, która do przerwy nie przeprowadziła już żadnej groźnej akcji. Zresztą i druga połowa zaczęła się dla nich niefortunnie. W 53. minucie ręką w polu karnym zagrał Pavel Vidanov, a sędzia nie miał wątpliwości, gdy pokazywał na jedenastkę. Chwilę później wykorzystał ją Dwaliszwili.
Legia miała do samego końca przewagę na boisku i nawet zmiany dokonane przez Lenczyka nie potrafiły tego zmienić. Bramkarz Wojciech Skaba musiał tylko trzy razy interweniować - najgroźniej było w 89. minucie, kiedy zagłębianie wywalczyli rzut rożny, znacznie więcej pracy miał jego kolega z Lubina Tomasz Ptak.
Mistrzowie Polski wygrali 2:0, a w czwartek czeka ich kolejny mecz grupowy w Lidze Europejskiej. W Warszawie zmierzą się z Trabzonsporem, w którego barwach gra Adrian Mierzejewski.
Po meczu Legia Warszawa - Zagłębie Lubin (2:0) powiedzieli:
Orest Lenczyk (trener Zagłębia Lubin): Kolejny mecz, w którym pomagamy przeciwnikowi wygrać. Popełniamy błędy, po których tracimy bramki. Pierwsza jeszcze była do wybaczenia, bo wynik 0:1 dawał szansę odrobienia straty. Ale sytuacja, po której straciliśmy drugą bramkę była głupia. Ona odebrała chęci do grania. Wówczas właśnie Legia zaczęła dominować. Do tego momentu byliśmy przeciwnikiem, jeśli nie równorzędnym, to przynajmniej takim, który nie musiał wcale przegrać. Wiem, że trzeba wiele zmienić, by wiosną walczyć z większym optymizmem i lepiej prezentować się w ataku. Bo jak nie strzela się bramek, nie zdobywa się punktów.
Jan Urban (trener Legii Warszawa): W pierwszej połowie na zbyt wiele pozwoliliśmy Zagłębiu. Był taki moment, w którym uwierzyli, że mogą coś w Warszawie ugrać. Brakowało agresywności w naszych szeregach. Po drugiej bramce już kontrolowaliśmy spotkanie. Cieszę się, ze bardzo dobrze zachował się dzisiaj w bramce Wojciech Skaba. Niestety, nie widać radości w naszej grze i to wszystko jest trochę na siłę. Po fatalnym październiku to zwycięstwo nam się przydało.
Legia Warszawa - KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (1:0)
1:0 - Helio Pinto 37'
2:0 - Władimir Dwaliszwili (k.) 55'
Składy:
Legia: Wojciech Skaba - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski, Tomasz Jodłowiec, Dominik Furman (83' Michał Kopczyński), Helio Pinto (89' Patryk Mikita), Jakub Kosecki, Henrik Ojamaa (46' Michał Kucharczyk), Władimir Dwaliszwili.
Zagłębie: Tomasz Ptak - Paweł Widanow, Lubomir Guldan, Adam Banaś, Paweł Oleksy, David Abwo, Robert Jeż, Jiri Bilek, Dorde Cotra (82' Adrian Błąd), Michal Papadopulos (63' Arkadiusz Woźniak), Deniss Rakels (46' Arkadiusz Piech).
Żółte kartki: Dossa Junior (Legia) oraz Papadopulos (Zagłębie).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 19000.