Kłopoty z frekwencją na wrocławskim stadionie

Słaba postawa Śląska Wrocław w ostatnich meczach mocno wpłynęła na frekwencję na spotkaniach WKS-u. Potyczkę z Podbeskidziem Bielsko-Biała oglądała zaledwie garstka publiczności.

W ostatnim meczu ligowym piłkarze Śląska Wrocław pokonali 4:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała chociaż po pierwszej połowie nic zapowiadało tak wysokiego zwycięstwa WKS-u. - Nie zgodzę się, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słaba. Mieliśmy swoje sytuacje. Można powiedzieć, że biliśmy głową w mur, bo mieliśmy przewagę. Oczywiście popełniliśmy parę błędów, co mogło się źle dla nas skończyć, ale na szczęście nie straciliśmy gola. Na drugą połowę wyszliśmy z takim samym założeniem - grać spokojnie piłką, tak jak umiemy i te bramki przyjdą. I przyszły - skomentował Tomasz Hołota.

- Ostatnie mecze nie były dobre w naszym wykonaniu, trzeba było coś z tym zrobić. Wyszliśmy bardzo skoncentrowani, zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty, graliśmy dobrą piłkę, zdobyliśmy pierwszą bramkę, potem graliśmy na luzie i kontrolowaliśmy spotkanie - zaznaczył Marian Kelemen.

Problem jednak w tym, że mecz Śląska z trybun oglądało zaledwie 5156 widzów! Taka garstka widzów na obiekcie, który może pomieścić ponad 40 000 fanów, wyglądała dramatycznie. - Na pewno dużo zależy od nas, od naszych wyników i gry, ale jednak przede wszystkim od wyników. Te ostatnio nie były za dobre, a więc nie mogliśmy się spodziewać, że frekwencja byłaby korzystna. Tak jak jednak mówię - zwyciężyliśmy z Podbeskidziem i mam nadzieję, że przekonamy tym do siebie kibiców. Będziemy się starać, żeby wygrać w Gdańsku z Lechią, a w związku z tym aby na nasze kolejne spotkanie przyszło więcej fanów - stwierdził Hołota.

Na razie wrocławianie cieszą się, że przełamali złą passę i w końcu odnieśli zwycięstwo. - Przystępując do pojedynku z Podbeskidziem byliśmy bardzo zmotywowani i pewni swego. Udało się strzelić cztery gole oraz odnieść wymarzone zwycięstwo. Byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną i cieszę się, że potrafiliśmy to potwierdzić na boisku - podkreślił strzelec bramki, Marco Paixao. - Zdobyliśmy komplet punktów i mam nadzieję, że również w niedzielę w Gdańsku uda nam się odnieść zwycięstwo. Cieszymy się, że zagraliśmy na zero z tyłu. Wcześniej również prezentowaliśmy się dobrze, jednak w końcowych fragmentach przeciwnicy strzelali nam gole i przez to nie zdobywaliśmy punktów. Może ten mecz był przełomowy i teraz szczęście będzie sprzyjało również nam - wtórował mu Adam Kokoszka.

We Wrocławiu trwa już sprzedaż biletów na spotkanie 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław a Koroną Kielce. Ceny biletów na to spotkanie na trybuny B i D dla posiadaczy nowych Kart Kibica wynoszą 21 zł (ulgowy 17 zł, rodzinny 33 zł), a w dniu meczu i dla osób bez nowych Kart Kibica 26 zł (ulgowy 21 zł, rodzinny 43 zł). Z kolei bilety na trybuny A i C dla posiadaczy nowych Kart Kibica kosztują 37 zł (ulgowy 30 zł, rodzinny 54 zł), a w dniu meczu i dla osób bez nowych Kart Kibica 42 zł (ulgowy 34 zł, rodzinny 64 zł). Bilety można dostać we wszystkich osiemnastu punktach sprzedaży na terenie Wrocławia, Dolnego Śląska i Opolszczyzny, których wykaz znajduje się TUTAJ.

- Podczas kupowania biletów należy okazać dokument tożsamości z numerem PESEL lub Kartę Kibica - mówi Michał Mazur, rzecznik prasowy Śląska. Spotkanie Śląsk Wrocław - Korona Kielce odbędzie się w niedzielę, 10 listopada, o godz. 15:30 na Stadionie Wrocław.

Komentarze (3)
avatar
alum
4.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
NIE MA MILI NIE MA SLASKA - a kto chce ogladac kopanine bezsensowna , niech sie ciesza ze te 5 tys przyszlo . co do cen - sorry macie najnizsze w lidze i jeszcze wam zle ?? 
avatar
miro7
2.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Albo zacznijcie lepiej grac,albo zrobcie tansze bilety!Wtedy,moze,frekwencja wzrosnie! 
avatar
99kerob
2.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najpierw ustala się ceny kompletnie nie przystające do poziomu sportowego, a później dziwi, że ludzie nie chodzą na mecze - ot, typowe zachowanie polskich klubów...