Zawisza Bydgoszcz w Chorzowie nie rozegrał dobrego meczu. Od początku beniaminek nastawił się na obronę własnej bramki, a od 27. minuty goście musieli grać w osłabieniu, po czerwonej kartce dla Herolda Goulona. Ryszard Tarasiewicz miał o to pretensje do Jarosława Rynkiewicza. - Myślę, że mimo wszystko troszeczkę zbyt pochopna była czerwona kartka dla Goulona. Zdarzenie widziałem tylko z wysokości płyty boiska, ale miałem wrażenie, że nic wielkiego się tam nie stało - stwierdził. - Ten mecz z naszej strony nie wyglądał tak, jak byśmy tego chcieli. Wspomniana czerwona kartka odebrała nam nasze atuty, jeżeli chodzi o grę ofensywną - dodał "Taraś", który po raz pierwszy jako trener ligowego zespołu przegrał z Ruchem.
Goście skutecznie i momentami szczęśliwie bronili się. Dopiero minutę przed końcem błąd obrony beniaminka wykorzystał Grzegorz Kuświk. - Ruch w meczu przeważał, miał kilka sytuacji. My po wykluczeniu zawodnika, co jest logiczne, myśleliśmy bardziej o obronie naszej bramki i kontratakach. Szkoda, że straciliśmy gola, bo czasu na odrobienie strat zabrakło - powiedział Tarasiewicz. – Mecz był wyjątkowy, bo odbywał się w smutny dla całego Chorzowa i Ruchu Chorzów dzień - podkreślił na koniec opiekun Zawiszy.