Csaba Horvath zapowiada: To nie koniec moich bramek!

Prawdziwe katharsis przeszedł w meczu z Jagiellonią Csaba Horvath. Obrońca Piasta najpierw zawalił przy bramce dla gości, by później zapewnić zwycięstwo niebiesko-czerwonym.

Drogę z nieba do piekła przeszedł gracz niebiesko-czerwonych. Najpierw przyczynił się do starty bramki, by następnie trafić do siatki rywala i dać wygraną swojej drużynie. - Zrobiłem co mogłem i czasami jest lepiej, a czasami gorzej. Zdaję sobie sprawę, że to był bardzo ważny mecz, a mimo to popełniliśmy z Darkiem Trelą błąd. W szatni już go przeanalizowaliśmy. Jednak to ta bramka przyczyniła się do naszego zwycięstwa. Bardzo się cieszę, że trafiłem na 2:1 i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Oczywiście najważniejsze były punkty, a nie to, kto strzelał czy nasz styl. Mamy zwycięstwo i z tego jesteśmy rozliczani - skomentował Csaba Horvath, obrońca Piasta Gliwice.

Co zatem wyniknęło z analizy Horvatha i Treli? - Zderzyliśmy się. Zabrakło komunikacji, ale nie chcę niczego więcej zdradzać. To, co jest mówione w szatni, musi tam pozostać. W każdym razie nie mamy do siebie większych pretensji. Zdarzyło się to i nie mogliśmy tego cofnąć, ale najważniejsze, że daliśmy radę i wygraliśmy mecz - stwierdził defensor.

Ostatnio Piastunkom szło jak po grudzie. Słaba gra, mało punktów i strzelonych bramek, za to sporo straconych. Teraz przy Okrzei mogą odetchnąć. - Było widać, że jesteśmy nerwowi. I to nie tylko my, ale również kibice. Cała atmosfera była nieżyczliwa, bo punktów nie było, przegrywaliśmy mecze i gra się nie układała. Mamy nadzieję, że kibice zwycięstwo odbiorą w taki sposób, że coś w końcu pokazaliśmy i wiemy jak wygrywać mecze. Wierzymy, że do kolejnych spotkań podejdą już zupełnie inaczej - powiedział były piłkarz ADO Den Haag.

Słowak ma na swoim koncie już trzy bramki, przez co... jest drugim w kolejności najskuteczniejszym strzelcem Piasta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że 31-latek... jest środkowym obrońcą. - Zawsze udawało mi się strzelać bramki. Na Słowacji trafiałem regularnie i podobnie było w Holandii. W ADO w jednym sezonie sztuka ta udała mi się cztery razy, a dodając do tego puchary to łącznie sześć. Dotychczas w Gliwicach zdobyłem trzy gole i cieszę się, że były one ważne, bo "punktowe", czyli dawały nam wygraną. Mogło być ich nawet więcej w wykonaniu kolegów w kilku meczach, ale choćby Rabioli się to nie udawało. Wierzę, że niedługo się odblokuje - przyznał rosły obrońca. - Jeśli Tomek Podgórski będzie tak dośrodkowywał, to nie będzie to koniec moich bramek (śmiech) - dodał na zakończenie Horvath.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)