Biało-niebieski show - relacja z meczu Stomil Olsztyn - Miedź Legnica

Po bardzo dobrym meczu Stomil Olsztyn dość niespodziewanie pokonał Miedź Legnica 4:2, przerywając imponującą serię gości. Przyjezdni nie przegrali 9 kolejnych spotkań, aż do dziś.

Dominik Polesiński
Dominik Polesiński

Mało kto spodziewał się, że zdziesiątkowany kontuzjami Stomil Olsztyn będzie w stanie zaaplikować faworyzowanej Miedzi Legnica 4 gole. W pierwszej jedenastce wybiegli młodzi, "nieopierzeni" zawodnicy, którym jednak nie zatrzęsły się nogi. 18-latkowie Wojciech Dziemidowicz i Arkadiusz Mroczkowski mieli pilnować dostępu do olsztyńskiej bramki i trzeba przyznać, że stanęli na wysokości zadania.

Pierwsi gola zdobyli przyjezdni. W 6. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, celnym strzałem głową popisał się niepilnowany Grzegorz Bartczak. Po stracie gola w szeregach gospodarzy dało się zauważyć konsternację, co szybko chcieli wykorzystać doświadczeni gracze Miedzi. W 12. minucie sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował jednak Mateusz Szczepaniak.

Z każdą minutą Stomil łapał właściwy rytm, by jeszcze przed przerwą ukąsić dwa razy. W 41. minucie próbkę technicznych możliwości zaprezentował Yasuhiro Kato, który idealnie przyjął piłkę po centrze z prawej flanki, ograł 2 rywali i strzelił obok interweniującego bramkarza. Chwilę później było już 2:1, po rzucie karnym pewnie wykonanym przez Grzegorza Lecha.

Druga połowa również przyniosła wiele emocji i radości miejscowym fanom futbolu. Podopieczni Adama Łopatko dość szybko zdobyli dwa kolejne gole, niemal nokautując Miedź. W 52. minucie po przypadkowym zagraniu piłkę na 10. metrze otrzymał Lech. Pomocnik "nawinął" obrońców i nie dał szans Aleksandrowi Ptakowi. Przeszło 10 minut później na listę strzelców wpisał się Dominik Kun, wieńcząc składną kontrę gospodarzy.

W międzyczasie Miedź straciła Tomasza Midzierskiego, który w 60. minucie opuścił boisko po obejrzeniu dwóch żółtych kartoników. Spora w tym zasługa Kato, który raz za razem ogrywał przeciwników, zmuszając ich do gry faul. Japończyk był tego dnia niekwestionowaną gwiazdą meczu, a wtórowali mu Dominik Kun i Grzegorz Lech.

Mimo wyniku 4:1, sytuacje nadal się mnożyły. Jedni i drudzy mogli strzelić jeszcze po 3-4 gole ale zabrakło zimnej krwi pod bramkami. W 82. minucie Miedź zanotowała drugie trafienie, wykorzystując rzut karny. Z 11 metrów nie do obrony uderzył Zbigniew Zakrzewski, zmniejszając tylko rozmiary porażki.

Miedź zakończyła serię dziewięciu meczów bez przegranej, nie dając rady świetnie dysponowanemu Stomilowi. Po pucharowym triumfie nad Lechem Poznań, przyszła gorzka pigułka w postaci niespodziewanej gładkiej, porażki na Warmii.

Stomil Olsztyn - Miedź Legnica 4:2 (2:1)

0:1 - Grzegorz Bartczak 6'
1:1 - Yasuhiro Kato 41'
2:1 - Grzegorz Lech (k.) 45'
3:1 - Grzegorz Lech 52'
4:1 - Dominik Kun 62'
4:2 - Zbigniew Zakrzewski (k.) 82'

Składy:

Stomil Olsztyn: Dawid Mieczkowski - Arkadiusz Mroczkowski, Dawid Kucharski, Rafał Remisz, Wojciech Dziemidowicz (73' Bartosz Papka), Dominik Kun, Łukasz Jegliński, Paweł Głowacki, Grzegorz Lech (75' Szymon Kaźmierowski), Yasuhiro Kato (85' Patryk Kun), Tomasz Bzdęga.

Miedź Legnica: Aleksander Ptak - Grzegorz Bartczak (46' Piotr Madejski), Tomasz Midzierski, Adrian Woźniczka, Mariusz Zasada, Wojciech Łobodziński (63' Daniel Tanżyna), Piotr Kasperkiewicz, Adrian Cierpka, Mateusz Szczepaniak (55' Marcin Garuch), Adrian Łuszkiewicz, Zbigniew Zakrzewski.

Żółte kartki: Dominik Kun, Dziemidowicz, Kato, Lech, Mroczkowski (Stomil) oraz Midzierski, Woźniczka, Kasperkiewicz, Cierpka  (Miedź).

Czerwona kartka: Midzierski /59' za drugą żółtą/ (Miedź).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×