Jakub Kosecki: Nie jestem jeźdzcem bez głowy

Mimo niedzielnego zwycięstwa nad Widzewem w Łodzi 1:0 piłkarze Legii nie zaprezentowali się z najlepszej strony. Formy z zeszłego sezonu wciąż szuka podstawowy pomocnik Wojskowych, Jakub Kosecki.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz

Podopieczni trenera Jana Urbana strzelili jedynego gola w 59. minucie meczu po strzale głową Tomasza Jodłowca. Przez większość meczu zajmujący czternaste miejsce w tabeli gospodarze byli dla warszawian równorzędnym rywalem. Widzew miał nawet okazje na wyrównanie stanu spotkania. - Był to dla nas zdecydowanie ciężki mecz, dlatego cieszymy się z tych trzech punktów, które zdobyliśmy, bo na tym nam najbardziej zależało. Teraz trzeba ciężko trenować, aby po przerwie na reprezentację wrócić do normalnego rytmu. Dodatkowo wrócą kontuzjowani i będziemy wówczas grać zdecydowanie lepiej. Widzew grał bardzo agresywnie i podchodził do nas wysoko. Dlatego staraliśmy się długo utrzymywać przy piłce. Myślę, że spełniliśmy założenia taktyczne trenera. Zwycięzców się nie sądzi, wygraliśmy, mamy trzy punkty i wciąż jesteśmy liderem tabeli - powiedział po meczu Jakub Kosecki

Pomocnik Legii odniósł pod koniec września kontuzję, która wykluczyła go z gry na trzy tygodnie. Po powrocie na murawę, piłkarz warszawskiego klubu wciąż szuka dyspozycji, jaką prezentował w zeszłym sezonie, kiedy to strzelał oraz asystował kolegom z zespołu przy ich bramkach. - Wróciłem do grania po kontuzji. Wydawało się, że będzie dobrze, ale te trzy tygodnie dały się we znaki i muszę dużo pracować, żeby nadrobić braki. Cieszę się, że czekają nas cięższe treningi, bo muszę jak najszybciej dojść do siebie - stwierdził zawodnik trenera Urbana. - Zgadzam się z tym, że może nie strzelam bramek i nie asystuję, ale wykonuję dużo więcej roboty na boisku. Nasłuchałem się sporo opinii na mój temat, że jestem jeźdźcem bez głowy. Nie jestem nim. Gram zespołowo - jak widzę, lepiej ustawionego zawodnika, to do niego podaję. Mam nadzieję, że w zamian ja też będę otrzymywał piłki, jak będę na lepszej pozycji. Nie ukrywam, że tak naprawdę najwięcej podań dostawałem od Rado, dlatego cieszę się, że dochodzi do siebie po kontuzji. Trener będzie miał pozytywny ból głowy przy ustalaniu składu - dodał.

Jakub Kosecki mozolnie odbudowuje formę z zeszłego sezonu. Pomocnik Legii stracił jednak trzy tygodnie z powodu kontuzji, co utrudniło mu powrót do najwyższej dyspozycji. Jakub Kosecki mozolnie odbudowuje formę z zeszłego sezonu. Pomocnik Legii stracił jednak trzy tygodnie z powodu kontuzji, co utrudniło mu powrót do najwyższej dyspozycji.

Zdaniem Koseckiego, przyjście formy powinno być kwestią czasu. "Kosa" liczy także na przyszłe wsparcie kolegów, którzy przejmą od niego obowiązek rozgrywania, dzięki czemu będzie mógł wrócić do indywidualnych, nieszablonowych akcji pod polem karnym przeciwnika. - Dużo częściej pracuję teraz w defensywie i aby otrzymać piłkę, muszę wracać się na własną połowę. Wcześniej tak nie było - miałem więcej sił, aby prowadzić akcje indywidualne. Najważniejsza jest jednak drużyna. Ja spokojnie czekam, daję z siebie wszystko na meczach i treningach. Jestem pewien, że forma przyjdzie, bo z dnia na dzień czuję się o wiele lepiej. Dobrą dyspozycję złapię tylko grając coraz częściej od pierwszej minuty - stwierdził po meczu warszawski piłkarz, który wciąż czeka na swojego pierwszego gola w obecnym sezonie T-Mobile Ekstraklasy.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×