W ostatnich dwóch w tym roku meczach o punkty eliminacyjne biało-czerwoni zagrają z Maltą i Grecją. Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane 15 listopada na Malcie, a drugie 19 listopada w Krakowie na stadionie Cracovii.
Grecy to jedyny przeciwnik, z którym Polacy jeszcze nie mieli okazji się zmierzyć, ale trener Dorna nie implikuje jeszcze swoim podopiecznym informacji o tym zespole. Od początku pracy z "młodzieżówką" przyjął zasadę małych kroków.
- Najpierw Malta, potem Grecja. W tych dwumeczach naszym planem zawsze jest, żeby wygrać oba spotkania, ale nie ma żadnego meczu za sześć punktów, więc trzeba to robić krok po kroku. Najważniejszy mecz jest zawsze ten najbliższy, czyli z Maltą. Dopiero od piątku wieczorem najważniejszy będzie ten z Grecją - tłumaczy dla SportoweFakty.pl opiekun reprezentacji Polski.
Malta to teoretycznie najsłabsza drużyna w grupie 7. el. MME. Polska grała z nią na inaugurację kwalifikacji i wygrała w Krakowie 2:0, choć trzeba przypomnieć, że z niemałym trudem. Jakub Szumski stwierdził, że tym razem nie grozi im ewentualne zlekceważenie rywala, bowiem pierwsze spotkanie było dla nich nauczką.
- Też wszystkim przypomniałbym tylko i wyłącznie ten pierwszy mecz na dowód na to, że nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. Wygraliśmy 2:0 i z tego się bardzo cieszymy, ale do 85. minuty było wiele momentów nerwowych. Choćby w ostatnim meczu z Grecja miała dużo sytuacji bramkowych. To zespół, który potrafi zawiązać akcję, przeprowadzić ją i zakończyć strzałem na bramkę - mówi Dorna.
Pierwszy raz od początku eliminacji to nie biało-czerwoni są gonieni przez rywali, a sami muszą odrabiać stratę do innych. Czy ma to wpływ na pracę selekcjonera na zgrupowaniu? Dorna: - Na razie w tabelę patrzyłbym mniej formalnie. Nie wszystkie zespoły mają rozegranych po tyle samo spotkań. Nam zostały w tym roku dwa mecze, a Turcy zagrają dopiero w 2014 roku i mają trzy spotkania na wyjeździe. Tabela jest efektem tego, co się dzieje na boisku i jesteśmy zainteresowani tym, co się dzieje na treningu i co się wydarzy w meczu z Maltą, a później z Grecją.
Po raz pierwszy również w "młodzieżówce" zagra Piotr Zieliński. Ze względu na jego obecność robi się gęsto w środku pola, gdzie do gry aspirują jeszcze Rafał Wolski, Dominik Furman, Michał Chrapek i Damian Dąbrowski.
- Nie mamy "żelaznych" zawodników pierwszego składu, bo ciągle dokonujemy rotacji z powodu kontuzji, z powodu kartek. Sprawdziliśmy już różne konfiguracje w środku pola. Nie planujemy wielkich modyfikacji sytemu gry, bo teraz nie jest na to moment. Jeśli już, to dojdzie do modyfikacji zadań na poszczególnych pozycjach, bo skoro jest Piotrek Zieliński, to chcielibyśmy wykorzystać jego potencjał - mówi Dorna.
Selekcjoner nie martwił się o to, że wobec kontuzji Mateusza Klicha i Artura Sobiecha Adam Nawałka "podbierze" mu Zielińskiego i Arkadiusza Milika: - Nie wiem, czy byłby to powód do zmartwień oprócz tego, że musielibyśmy zagrać w innym ustawieniu, a Arek i Piotrek mają określoną jakość. Cieszylibyśmy się oczywiście z ich awansu. Od początku było jednak ustalone, że oni są do naszej dyspozycji.