Do pewnego momentu spotkania nic nie wskazywało na to, że goście opuszczą Śląsk z jakimkolwiek dorobkiem punktowym. - Już przed meczem wiedzieliśmy, że będzie ciężko, bo ROW to bardzo niewygodny i trudny przeciwnik, bardzo dobrze grający w defensywie. Z przebiegu starcia wynik powinien być remisowy, a o naszym zwycięstwie zadecydowały dwie czerwone kartki dla gospodarzy - tłumaczy Piotr Ruszkul.
To właśnie w przewadze dwóch zawodników Biało-Zieloni zdołali zdobyć dwie bramki. Jedna padła z rzutu karnego, zaś decydującego gola na kilka chwil przed upływem ostatnich minut zdobył Ruszkul. - Nie mnie to oceniać, czy te kartki były zasłużone, bo widziałem, że kibice byli zbulwersowani. Wiadomo jednak, że do nas nikt nie powinien mieć o to pretensji. Trzeba będzie te sytuacje później zobaczyć, na razie cieszymy się z tego, że w końcu się przełamaliśmy, bo w ostatnich meczach nam nie szło - przyznaje gracz Olimpii.
Cztery przegrane z rzędu nie wpłynęły dobrze na humory w szatni. - Nerwówka była już od jakiegoś czasu. Nie ma co ukrywać, że w Rybniku pierwszą bramkę też straciliśmy dosyć kuriozalną, gdzie stoper delikatnie się przeliczył, co wykorzystał napastnik rywali, strzelając po długim rogu. Siedziała w nas irytacja, ale cieszymy się teraz, bo wygraliśmy. Nieważne jak, ważne, że trzy punkty jadą do Grudziądza - nie skrywa zadowolenia 28-latek.
Jego drużyna w następnej kolejce zmierzy się z Dolcanem Ząbki, z którym ma rachunki do wyrównania. - To może być fajny rewanż. Trzeba będzie coś zrobić, by w tym spotkaniu zdobyć trzy punkty, bo Dolcan wygrał z nami na inaugurację, na naszym stadionie 5:0. To nie miało prawa tak wyglądać. Do końca został ten jeden mecz i zrobimy wszystko, żeby jakieś punkty przywieźć do domu - puentuje pomocnik.
http://sport.nowiny.pl/sport/95159-row-olimpia-zobacz-skrot-pelnego-kontrowersji-meczu.html