- Zgodzę się, że klarownych okazji zabrakło. Nie mieliśmy z czego w tym spotkaniu strzelić gola. Mimo to uważam, że w porównaniu z pojedynkiem z Irlandią gra wyglądała lepiej. Nie jest to może znaczny progres, ale dało się go zauważyć. To dobra wiadomość, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie mieliśmy wiele czasu na korekty - ocenił Waldemar Sobota.
Jakie były priorytety podczas pierwszego zgrupowania reprezentacji pod wodzą Adama Nawałki? - Trener chciał nam wpoić swoją filozofię. Każdy z zawodników mógł się z nią zapoznać. Jednym z elementów jest wysoki pressing, który przeciwko Słowacji jeszcze nie funkcjonował, ale w starciu z Irlandią pod tym względem było już trochę lepiej. Szkoda tylko, że nie udało się strzelić bramki - dodał piłkarz Clubu Brugge.
Zdaniem Soboty wtorkowe spotkanie było krokiem naprzód. - Tak to oceniam z perspektywy boiska. Poszczególne formacje współpracowały ze sobą trochę lepiej niż w piątek, akcje bardziej się zazębiały, dlatego całościowy obraz jest korzystniejszy.
Nieco solidniej w wykonaniu biało-czerwonych wyglądała druga połowa - głównie dzięki podkręceniu tempa. - Chcieliśmy za wszelką cenę zdobyć gola i zwyciężyć. Niestety się nie udało. Czasem przy dużej motywacji nie wszystko wychodzi. Brakowało nam też trochę jakości - stwierdził były zawodnik Śląska Wrocław.
Sobota był jednym z niewielu piłkarzy, którzy mieli okazję zagrać w obu ostatnich pojedynkach. Czy czuje się przez to wyróżniony? - Cieszę się, że trener mi zaufał i nie ukrywam, że jest to dla mnie pozytywny sygnał. Nie uważam jednak, by były to wybitne mecze w moim wykonaniu. Wychodząc na boisko dałem z siebie wszystko, ale z pewnością stać mnie na lepszą grę - zakończył.