- Brakowało nam we wtorek czystych sytuacji. Nie bez wpływu był tutaj stan boiska. Piłka na nim podskakiwała, dlatego płynne rozgrywanie akcji nie zawsze było możliwe. Niezbyt dobrze funkcjonowało też ostatnie podanie. Nie można oczywiście przesadzać z krytyką murawy, bo ona była jednakowa dla obu drużyn, tyle że przeciwnik też nie stwarzał zagrożenia pod naszą bramką - powiedział Tomasz Jodłowiec.
Jak pomocnik Legii Warszawa ocenił pierwsze zgrupowanie biało-czerwonych pod wodzą Adama Nawałki? - Myślę, że każdy przynajmniej w jakimś stopniu załapał taktykę trenera. Wiemy już o co chodzi i w starciu z Irlandią pressing w naszym wykonaniu był lepszy niż przeciwko Słowacji. To jeden z elementów, których szkoleniowiec wymaga od nas najbardziej.
W piątkowym pojedynku z naszymi południowymi sąsiadami (0:2) fatalnie funkcjonowała odbudowa ustawienia po stracie piłki. Kilka dni później dało się w tej materii zauważyć lekki progres. - Faktycznie, duży nacisk kładliśmy na przejście z ataku do obrony. Ważne było dla nas bycie blisko futbolówki, żeby nie narazić się na kontrę - zaznaczył Jodłowiec.
Adam Nawałka dość otwarcie mówił, że kto teraz nie wykorzysta swojej szansy drugiej może już nie otrzymać. Czy to wywołało dodatkową presję u kadrowiczów? - Presja towarzyszy nam zawsze, lecz trzeba umieć sobie z nią radzić. Każdy chciał po prostu pokazać się z jak najlepszej strony, a o ciśnieniu raczej nie myślał. Czuliśmy, że nadeszło nowe rozdanie i trener szuka piłkarzy, którzy pasują do jego koncepcji - zakończył.