Jakub Rzeźniczak, mimo że jego Legia Warszawa jest stratna na nowych zasadach, poparł je. Powód? - Zyskaliśmy dodatkowe siedem spotkań, a im więcej grania, tym lepiej - uzasadnił.
Zupełnie innego zdania jest np. prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała, Wojciech Borecki, który choć jego zespół zyska na podziale punktów, reformy nie aprobuje. - Byłem w nielicznej grupie prezesów, którzy głosowali przeciwko - zaznaczył.
W pośredniej sytuacji jest Lech Poznań, który plasuje się wprawdzie w górnej części stawki, zatem podział dorobku nie jest dla niego najkorzystniejszy, lecz w kontekście gonienia liderującej Legii nowe zasady mogą ekipie Mariusza Rumaka nieco pomóc.
W Poznaniu nie wysuwają póki co daleko idących wniosków. - Mądrzejsi będziemy po 30. kolejce, a więc w momencie zakończenia sezonu zasadniczego - stwierdził Krzysztof Kotorowski.
- Na chwilę obecną nie ma co ściemniać, że reforma jest dla nas jakimś plusem. Jednak zostało jeszcze mnóstwo spotkań do rozegrania i sytuacja może się zmienić. Dlatego miarodajne oceny będzie można formułować w drugiej części rywalizacji - dodał golkiper Kolejorza.