Bramkarz Energetyka ROW Rybnik: Wydaje mi się, że złapałem piłkę na linii
W meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza podopieczni Marka Wleciałowskiego stracili decydującą bramkę na dwie minuty przed końcem spotkania. Z tym nie mógł się pogodzić Marcin Skrzeszewski.
Golkiper Energetyka ROW Rybnik po raz pierwszy w piątkowym starciu skapitulował w 52. minucie gry, kiedy nie miał szans na obronienie strzału Jakuba Biskupa. Kilka chwil później pomocnik Słoni pokonał go po raz drugi, tym razem uderzeniem z jedenastu metrów.
- Karnego nie było na sto procent - zapewnia Marcin Skrzeszewski. - Sławek zrobił wślizg i czysto wybił piłkę spod nóg przeciwnika. Nie było takiej możliwości, żeby był karny - uważa młody bramkarz, którego zdaniem nie była to jedyna sporna sytuacja meczu.
- Wydaje mi się, że wyciągnąłem piłkę z linii i obroniłem ten strzał. Sędzia może jutro lub pojutrze przeprosi, powie, że to jego błąd - dodaje bramkarz.
Po kolejnej porażce jego drużyna z dorobkiem siedemnastu punktów znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli I ligi, co oznacza, że zima w Rybniku może być nerwowa. - Wiadomo, że sytuacja będzie ciężka, ale będziemy tak samo ciężko pracowali, jakbyśmy byli wyżej. Przed nami jeszcze szesnaście spotkań, trzeba zrobić wszystko, by jak najwięcej z nich wygrać.
- Jesteśmy drużyną, która nie zasługuje na to miejsce i na spadek. Nie możemy tylko pozwalać na to, żeby nas tak okradali w meczach u siebie - kończy Skrzeszewski.