Wyspiarze pokazali przy Bukowej serce do walki i choć przegrywali na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem, to zdołali wydrzeć remis. - Podeszliśmy do wyjazdu na totalnym luzie, skoro praktycznie wszyscy skazywali nas na porażkę. Chcieliśmy zagrać fajny mecz przed fajną publicznością i podołaliśmy zadaniu. Po remisie nie ma co rozpaczać. Ze stylu gry nie jesteśmy zbyt zadowoleni, ale dzięki konsekwencji osiągnęliśmy cel minimum, czyli nie przegraliśmy. GKS zepchnął nas do defensywy, ale nie broniliśmy się przecież rozpaczliwie, a na początkach połów mieliśmy nawet szanse na prowadzenie - ocenił Piotr Kieruzel, którego gol dał świnoujścianom remis 1:1.
I faktycznie – Flota Świnoujście była długimi fragmentami cofnięta i rzadziej zagrażała bramce, ale o całkowitej dominacji GKS-u Katowice nie było mowy. Wyspiarze nie dali się ograć w tym sezonie żadnemu z trójki liderów, a jednak zimują w strefie spadkowej. - Nie pierwszy mecz tak wyglądał. Mało z kim przegraliśmy zdecydowanie. Większość spotkań była na styku i brakowało farta, żeby szala zwycięstwa przechyliła się na naszą stronę. Dziś szczęście dopisało i niesiony fantastycznym dopingiem GKS nie wcisnął decydującego gola - przyznał Kieruzel.
Pomocnik ma ochotę głęboko odetchnąć po nieudanej rundzie czy wolałby szybko wrócić na boisko? - Oczywiście, że to drugie. Szkoda, że ta runda jeszcze nie potrwa, bo czeka nas nerwowa przerwa zimowa. Ostatnio zremisowaliśmy trzy mecze z rzędu i tylko kwestią czasu jest, kiedy zaczniemy zwyciężać. Potrzeba przełamania, wskoczenia na właściwe tory i ta Flota z tym potencjałem może zagrać o górną połowę tabeli - twierdzi "Kiero".
Flota pojechała do Katowic bez Bogusława Baniaka. - Faktycznie, na ławce było najspokojniej od początku sezonu i może tego spokoju nam trochę brakowało. Trener Baniak żyje meczem, jest bardzo ekspresywny i to też ma swoje pozytywy. Generalnie nie przesadzałbym, że żywiołowość trenera ma jakiś destrukcyjny wpływ na naszą grę - zaprzeczył Kieruzel.
W świnoujskim klubie nadchodzi czas rozliczeń. Pod dyskusję powinna zostać poddana przede wszystkim przyszłość Bogusława Baniaka. Ten sezon I ligi pokazuje, jak pozytywnie może wpłynąć na drużynę zmiana trenera. - Efekt nowej miotły ma coś w sobie. Nie szukając daleko, to przecież i we Flocie się sprawdził, gdy trener Kłusek przejął nas po Krzysztofie Pawlaku, ale osobiście preferuje inny model – zaznaczył pomocnik.
- W Polsce za szybko popadamy ze skrajności w skrajność. Jeśli ktoś zatrudnia trenera i zawodników powinien się liczyć z tym, że w sporcie potrzeba ciągłości, spokoju i czasu, żeby wypracować styl. Nasz trener przejął Flotę przed krótkim okresem przygotowań. Nie da się zrealizować swojego autorskiego pomysłu w kilka tygodni, dlatego trzeba być ostrożnym z rozliczeniami. Wierzę, że Flota w tym składzie personalnym może jeszcze dużo zwojować. Wszyscy mają ważne kontrakty, więc z tego co wiem, jeśli kadra będzie zmieniona, to tylko na lepsze - dodał.