Grzegorz Baran: Jak najszybciej wrócić do ekstraklasy
- 32 punkty to nie jest dużo, ale nie jest też mało - to dobre wyjście do rundy rewanżowej - mówi o jesiennym dorobku GKS-u Bełchatów pomocnik Brunatnych Grzegorz Baran.
- Nie pamiętam, żebym grał w takim meczu. Nam to na pewno bardzo ułatwiło zadanie. Do tego jeszcze przekuriozalna samobójcza bramka rywala. Dzięki temu wszystkiemu grało się nam łatwiej. Puszcza chce grać w piłkę i nawet w 8, 9 chciała to robić. Dla nas najważniejsze są punkty, bo naszym celem jest powrót do ekstraklasy - mówi Baran.
Zobacz samobója Wallace'a z meczu z GKS-em Bełchatów:
Dla 31-letniego pomocnika GKS-u miniona runda była pierwszą na zapleczu ekstraklasy od sześciu lat. Jak w jego oczach wypada porównanie I ligi z najwyższą klasą rozgrywkową? - Długo mnie w tej I lidze nie było. To jest zdecydowanie bardziej fizyczna gra. W ekstraklasie jest bardziej taktyczna piłka. W I lidze jest więcej zaangażowania, walki, ale trzeba się umieć przystosować do warunków i zrobić wszystko, żeby jak najszybciej wrócić do ekstraklasy, gdzie gra się dużo przyjemniej i na fajniejszych stadionach.
Bełchatowianie dość szybko pozbierali się po spadku z ekstraklasy, dzięki czemu dziś są w walce o awans do niej. - Praktycznie cały sezon się przygotowywaliśmy na spadek. Zawaliliśmy pierwszą rundę, bo zdobyliśmy tylko sześć punktów i to chyba przeszło do historii, bo to był jeden wielki wstyd. Wiosną walczyliśmy dzielnie, ale brakło nam jednego punktu. Teraz naszym celem jest powrót do ekstraklasy - przypomina Baran.
Po meczu w Niepołomicach pomocnik Brunatnych uciął sobie pogawędkę z asystentem selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałki, Bogdanem Zającem. Nie chodziło jednak o powołanie do reprezentacji - obaj panowie pochodzą z Jarosławia. - Przyjechał obserwować mecz. Widać, że pracy ma dużo i bywa nie tylko na tych najlepszych drużynach, ale jeździ też na I-ligowe boiska. Powspominaliśmy po meczu trochę stare czasy - uśmiecha się Baran.