Na zakończenie rundy jesiennej bełchatowianie wygrali w Niepołomicach z Puszczą 2:0. Gospodarze kończyli mecz w ośmioosobowym składzie po trzech czerwonych kartkach, a GKS wyszedł na prowadzenie po samobóju Wallace'a Benevente. Drużyna Kamila Kieresia po prostu nie mogła stracić punktów przy Kusocińskiego.
- Nie pamiętam, żebym grał w takim meczu. Nam to na pewno bardzo ułatwiło zadanie. Do tego jeszcze przekuriozalna samobójcza bramka rywala. Dzięki temu wszystkiemu grało się nam łatwiej. Puszcza chce grać w piłkę i nawet w 8, 9 chciała to robić. Dla nas najważniejsze są punkty, bo naszym celem jest powrót do ekstraklasy - mówi Baran.
Zobacz samobója Wallace'a z meczu z GKS-em Bełchatów:
[wrzuta=5sb7xSJS93n,mmkk07]
Dzięki tej wygranej GKS przezimuje na miejscu dającym awans do ekstraklasy, ale czy 32 punkty to dorobek satysfakcjonujący spadkowicza? - Jak dla nas to troszkę za mało. Mieliśmy sytuacje na więcej punktów. Ale piłka jest taka, a nie inna. Pamiętam, że na początku sezonu graliśmy słabą piłkę, a w trzech meczach zdobyliśmy siedem punktów. Ostatnio graliśmy bardzo dobrze, stwarzaliśmy wiele sytuacji, a nie punktowaliśmy. 32 punkty to nie jest dużo, ale nie jest też mało - to dobre wyjście do rundy rewanżowej - mówi Baran.
Dla 31-letniego pomocnika GKS-u miniona runda była pierwszą na zapleczu ekstraklasy od sześciu lat. Jak w jego oczach wypada porównanie I ligi z najwyższą klasą rozgrywkową? - Długo mnie w tej I lidze nie było. To jest zdecydowanie bardziej fizyczna gra. W ekstraklasie jest bardziej taktyczna piłka. W I lidze jest więcej zaangażowania, walki, ale trzeba się umieć przystosować do warunków i zrobić wszystko, żeby jak najszybciej wrócić do ekstraklasy, gdzie gra się dużo przyjemniej i na fajniejszych stadionach.
Bełchatowianie dość szybko pozbierali się po spadku z ekstraklasy, dzięki czemu dziś są w walce o awans do niej. - Praktycznie cały sezon się przygotowywaliśmy na spadek. Zawaliliśmy pierwszą rundę, bo zdobyliśmy tylko sześć punktów i to chyba przeszło do historii, bo to był jeden wielki wstyd. Wiosną walczyliśmy dzielnie, ale brakło nam jednego punktu. Teraz naszym celem jest powrót do ekstraklasy - przypomina Baran.
Po meczu w Niepołomicach pomocnik Brunatnych uciął sobie pogawędkę z asystentem selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałki, Bogdanem Zającem. Nie chodziło jednak o powołanie do reprezentacji - obaj panowie pochodzą z Jarosławia. - Przyjechał obserwować mecz. Widać, że pracy ma dużo i bywa nie tylko na tych najlepszych drużynach, ale jeździ też na I-ligowe boiska. Powspominaliśmy po meczu trochę stare czasy - uśmiecha się Baran.