Termalicę Bruk-Bet Nieciecza zjadła presja? "Nie to nam zaszkodziło"

Termalica Bruk-Bet Nieciecza nie zakończyła jeszcze rundy, ale już teraz można powiedzieć, że za nią rozczarowujące pół roku. Dlaczego faworyt do awansu nie spełnił oczekiwań?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Po raz pierwszy zespół z Małopolski od początku był ceniony bardzo wysoko. Czy to mu zaszkodziło? - Każdy piłkarz, chcąc osiągnąć sukces, sam sobie wytwarza presję. Dlatego nie uważam, byśmy wyczuwaliśmy jakieś niewyobrażalne ciśnienie z zewnątrz i nie tu szukałbym przyczyn słabych wyników w rundzie jesiennej - powiedział portalowi SportoweFakty.pl pomocnik Termaliki Bruk-Bet, Tomasz Foszmańczyk.

Po okresie niepowodzeń ekipa z Niecieczy wreszcie się przełamała i w piątek pokonała w Rybniku Energetyk ROW 3:2. - To dla nas bardzo pozytywny impuls. Zwycięstwo było wprawdzie dość szczęśliwe, ale uważam, że w pełni zasłużenie zainkasowaliśmy trzy punkty. Mam nadzieję, że w ostatnim tegorocznym pojedynku z Arką Gdynia pójdziemy za ciosem - dodał 27-latek.

Zespół z Niecieczy zajmuje dopiero 13. miejsce w tabeli i ma w dorobku tylko 20 punktów. Mimo to wśród piłkarzy wciąż tli się nadzieja na awans. - Tabela jest niesamowicie spłaszczona. Sądzę, że żadna z ekip nie straciła jeszcze szans na sukces i tak należy patrzeć również na Termalikę. Zresztą kilka zespołów - tak jak my - zaliczyło falstart, ale zdołały się pozbierać i w ostatnim czasie sporo nadrobiły. Chcemy pójść taką samą drogą. Jeśli zaczniemy seryjnie wygrywać, to wszystko może się jeszcze zdarzyć - oznajmił Foszmańczyk.

Po zwolnieniu Mirosława Jabłońskiego I-ligowca prowadzi Krzysztof Lipecki, który jeszcze niedawno sam biegał na boisku. Czy ten swoisty brak dystansu między szkoleniowcem a drużyną też miał wpływ na przełamanie w Rybniku? - Jeśli chodzi o mnie, to sprawa jest prosta. Nigdy razem nie graliśmy, dlatego Krzysztof Lipecki od początku był dla mnie trenerem, a nie kolegą. Na pewno natomiast łatwiejsza jest komunikacja w szatni. Szybkie znalezienie wspólnego języka było wręcz koniecznością, bo nie mieliśmy wiele czasu, a przełamanie było dla nas bardzo istotne. Jak na razie wszystko jest w porządku. W Rybniku wykonaliśmy pierwszy krok, w Gdyni trzeba zrobić drugi - zakończył były pomocnik Ruchu Radzionków i Warty Poznań.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Pierwsze wzmocnienie Chojniczanki Chojnice

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×