Piotr Wiśniewski: Na szczęście trzeba sobie zasłużyć

Po czterech spotkaniach bez zwycięstwa Lechia niespodziewanie wywalczyła komplet punktów w Białymstoku, pokonując słabo dysponowaną drużynę gospodarzy.

Przed meczem z Jagiellonią gdańszczanie nie byli faworytem. Przyjechali bowiem do Białegostoku osłabieni brakiem kilku podstawowych zawodników, w tym bez pauzującego za kartki Daisuke Matsui. W dużej mierze dzięki temu szansę występu od pierwszych minut dostał Piotr Wiśniewski. - Bardzo się cieszę z tego, że trener dal mi możliwość zagrać cały mecz. Może nie zagrałem nadzwyczajnie, ale bez wątpienia swoje zrobiłem. W ten sposób odwdzięczyłem się za zaufanie jakim mnie obdarzył trener. Man nadzieję, że w następnych kolejkach zagram jeszcze lepiej - powiedział po meczu strzelec jedynej bramki.

Po katastrofalnym błędzie Ugochukwu Ukaha w 79. minucie rywalizacji piłka dotarła do skrzydłowego Lechii. Wiśniewski będąc sam na sam z bramkarzem gospodarzy nie kombinował. Po jego precyzyjnym strzale w długi róg futbolówka zatrzepotała w siatce. - Wiadomo, była to klarowna sytuacja, tak że nie mogłem jej zmarnować. Miałem przed sobą tylko bramkarza i musiałem to wykorzystać. Zrobiłem to co do mnie należało - dodał zawodnik Lechii.

W trakcie spotkania nie zanosiło się na to, że może paść inny wynik, niż bezbramkowy remis. Na boisku panował chaos, niecelne zagrania i straty. Oczywiście w ostatecznym rozrachunku liczą się wyłącznie bramki, a Lechia okazała się o jedną lepsza. - Można powiedzieć, że mieliśmy trochę farta. Chociaż moim zdaniem byliśmy bliżsi strzelenia bramki w drugiej połowie i tak też się stało. Przed tym spotkaniem wiele osób nas skreślili, więc tym bardziej cieszy wygrana. Pokazaliśmy, że potrafimy się skoncentrować i zagrać uważnie w obronie i skutecznie w ataku - podkreślił Piotr Wiśniewski.

W następnej kolejce gdańszczanie udadzą się do Krakowa, gdzie w środę zmierzą z Cracovią. Później czekać będzie na ich kolejny wyjazdowy mecz.

Komentarze (0)