Jestem bez formy - rozmowa z Michałem Janotą, pomocnikiem Korony Kielce

Bardzo krytycznie o swojej dyspozycji wypowiada się Michał Janota. Pomocnik uważa, że zagrał słabo nie tylko z Piastem, ale generalnie daleko mu do optymalnej formy.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek
Sebastian Kordek: Jak podsumujesz spotkanie z Piastem Gliwice?

Michał Janota: Był to na pewno bardzo ciężki mecz. Warunki nie sprzyjały grze w piłkę i nasza postawa nie była taka, jakiej byśmy sobie życzyli. Nie wszystko szło po naszej myśli, szkoda... Na szczęście udało się wyciągnąć remis. Każdy punkt trzeba szanować.

Pechowo straciliście bramkę. Po dośrodkowaniu Pavola Cicmana piłka poszła po nodze obrońcy i zaskoczyła waszego bramkarza.

- Cicman nas tam wypróbował. Nie mam pojęcia czy on wrzucał, czy strzelał, ale po jego zagraniu piłka poszła po rykoszecie. To zmyliło bramkarza i na szczęście Piasta wpadło to do bramki. Szkoda, bo taki gol zdarza się raz na dziesięć lat.

Jednakże trafienie dla gospodarzy podziałało na was pozytywnie i ruszyliście do bardziej zdecydowanych ataków.

- Próbowaliśmy grać do przodu, dzięki czemu stworzyliśmy sobie kilka okazji. Narzekać jednak nie będę, bo ten remis musimy szanować. Najważniejsze, że nie straciliśmy pełnej puli.

Zatem do domów wracacie w humorach...?

- Do Kielc jedziemy może nie super zadowoleni, ale na pewno usatysfakcjonowani tym, że nie przegraliśmy.

Wynika z tego, że podział punktów jednak jest dla was dobrym rozstrzygnięciem.

- Na obecną chwilę tak. Lepiej zremisować, aniżeli przegrać. Za każdym razem staramy się wywalczyć zwycięstwo, ale z Piastem nasza gra nie wyglądała najlepiej. Oby w ostatniej kolejce było już solidniej.

Na boisku panowało dużo niedokładności. Podania były niecelne, piłka odskakiwała od nogi przy prostych zagraniach... Tak było choćby w twoim przypadku, kiedy straciłeś futbolówkę na rzecz Rubena Jurado.

- Próbowałem zagrać do naszego środkowego obrońcy, aby wyjść spod pressingu, który założyli na mnie gracze gospodarzy. Niestety trafiłem piłką w Jurado, ale na szczęście nie było z tego większych konsekwencji. Niebezpieczeństwo zostało szybko zażegnane.

W oczy rzucały się złe zagrania, ale również to, że okazji podbramkowych było jak na lekarstwo.

- Warunki nie sprzyjały, bo śnieg bardzo utrudniał nam zadanie. Do tego jeszcze mocny wiatr i to naprawdę przeszkadza w graniu w piłkę. Próbowaliśmy i nie szło, więc byliśmy zmuszeni do najprostszych środków, czyli posyłania długich podań.

 Czy wyłączając sytuację z Jurado jesteś zadowolony ze swojej postawy?

- Nie. Nie jestem zadowolony z tego, co pokazałem. Generalnie uważam, że jestem w tym momencie bez formy, ale cały czas ciężko pracuję, aby być w jak najwyższej dyspozycji.

W Gliwicach zjawili się wasi fani. Czuliście ich wsparcie?

- Na pewno. Jesteśmy im bardzo wdzięczni, ponieważ są z nami zawsze - na dobre i na złe. Bardzo dziękujemy im za to, że za nami przyjechali. Ich doping czuliśmy na boisku.

Przed wami ostatni mecz w tym roku. Na własnym obiekcie zmierzycie się z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

- Wiemy jak ważne jest to spotkanie. Podbeskidzie jest w tabeli za nami, ale nie możemy pozwolić mu do nas doskoczyć. Wręcz przeciwnie. Trzeba zrobić wszystko, aby dystans między nami był jeszcze większy.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.[urlz=http://www.facebook.com/PilkaNozna.SportoweFakty]

[/urlz]Postaramy się zaskoczyć trenera Ojrzyńskiego - rozmowa z Pawłem Golańskim, kapitanem Korony Kielce

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×