Mateusz Żytko: Oby tak było też w Warszawie

Zwycięstwem z Zagłębiem Lubin Cracovia (2:0) zapewniła sobie spokojną zimę w pierwszej "8" T-Mobile Ekstraklasy. Piłkarze Pasów wskazują też na dwa inne, drobniejsze plusy tego spotkania.

Po wygranej z Miedziowymi i na kolejkę przed zimową przerwą krakowianie mają na koncie 30 punktów, czyli o cztery "oczka" więcej od pierwszej pod kreską Jagiellonii Białystok. Zwycięstwo Cracovii dały bramki Adama Marciniaka po rzucie rożnym wykonywanym przez Milosa Kosanovicia i Przemysława Kity po prostopadłym podaniu Krzysztofa Danielewicza.

- Dawno nie strzeliliśmy gola ze stałego fragmentu gry. Nie jesteśmy wysokim zespołem, więc bramka Adasia nas bardzo cieszy - przyznaje Kosanović. - Mieliśmy trochę szczęście, bo Zagłębie było groźne w kontratakach, ale w pełni zasłużenie wygraliśmy to spotkanie - dodaje Serb.

Pasy przez całe spotkanie miały miażdżącą przewagę, ale pierwszą bramkę wbiły dopiero w 70. minucie. - Jak rywal broni się całym zespołem na swojej połowie, to
ciężko stworzyć okazje, ale kiedy strzela się pierwszą bramkę, to takiemu przeciwnikowi wali się cały plan na mecz. Potem porobiły się odległości, udało się strzelić drugą bramkę i spokojnie dowieźć wynik do końca - komentuje drugi stoper Cracovii Mateusz Żytko.

W meczu z Zagłębiem krakowianie po raz pierwszy od 28 października i w ogóle po raz czwarty w sezonie zagrali na zero z tyłu. - Sporo było ostatnio meczów, w których traciliśmy bramki, a raczej sami je sobie strzelaliśmy, tracąc je głównie po swoich dużych błędach, a nie po dobrych akcjach rywali. Teraz udało się zagrać na zero z tyłu i oby tak było też w Warszawie - dodaje "Żyto", wybiegając myślami do kończącego rundę jesienną niedzielnego spotkania z Legią Warszawa.

Komentarze (0)