Adam Marciniak: Im głębiej w sezon, tym wyglądamy lepiej jako drużyna

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Nie gramy na konkretnego zawodnika, jesteśmy w ruchu i kto się znajdzie pod bramką, ten strzela - mówi [tag=1364]Adam Marciniak[/tag] z Cracovii, dla której 5 z 6 bramek w trzech ostatnich meczach zdobyli obrońcy.

W spotkaniu 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Pasy pokonały u siebie Zagłębie Lubin 2:0 po golach Marciniaka i Przemysława Kity. Wcześniej z Ruchem Chorzów (2:3) i Lechią Gdańsk (2:1) bramki dla krakowian zdobywał tylko stoper Milos Kosanović.

- Tak wychodzi, ale to jest gra zespołowa i wszystkie nasze bramki - może poza tą Milosa z Lechią - to był wynik zespołowej gry. Nie gramy na konkretnego zawodnika, jesteśmy w ruchu i kto się znajdzie pod bramką, ten strzela. Ale z Zagłębiem gola strzelił przecież też napastnik Przemek Kita, który dał dobrą zmianę - tłumaczy Marciniak.

25-latek zdobył dla Cracovii gola na 1:0 w 70. minucie gry, przestawiając zaparkowany przez Miedziowych w polu karnym przysłowiowy autobus. - To zwycięstwo to efekt naszej konsekwencji w grze. Cały czas graliśmy swoją piłkę, nie zwątpiliśmy ani na chwilę i przyszedł gol. Milos świetnie dorzucił piłkę z rogu, a ja trafiłem do bramki. Długo czekaliśmy na gola, ale na taki obraz gry złożyło się kilka czynników. Cały dzień padało, mamy grudzień i boisko było naprawdę ciężkie do gry kombinacyjnej. Nie graliśmy też jeszcze z tak defensywnie nastawioną drużyną - oni wszyscy stanęli na 30. metrze, więc pierwsze 45 minuty tak wyglądały, jak wyglądały. W drugiej połowie to się zmieniło, bo jesteśmy świetnie przygotowani fizycznie, a Zagłębie było podmęczone i już nie miało sił na przesuwanie. Każdy piłkarz wie, że nie jest fajnie tylko biegać za piłką przez większą część meczu. W pewnym momencie przychodzi taki moment znużenia, a wtedy gubi się koncentrację i konsekwencję - komentuje obrońca Pasów.

Zwycięstwo z Zagłębiem było drugim z rzędu domowym Cracovii w lidze. Dzięki temu krakowianie poprawili bilans w meczach przed własną publicznością, który wcześniej mieli jeden z najgorszych w lidze.

- Brakowało nam tych punktów u siebie, więc drugie zwycięstwo z rzędu bardzo cieszy, bo nikt nam już nie będzie wypominał, że jesteśmy najgorsi w lidze u siebie. Chciałbym podkreślić świetne zachowanie naszych kibiców - szczególnie z trybuny za bramką, naszego młyna. W każdym meczu zawsze są z nami, nawet jak przegrywamy. Wiadomo, że są "fachowcy" na trybunie VIP, których doping różnie wygląda (śmiech), ale większość kibiców jest z nami na dobre i na złe, a to jest ważne dla piłkarzy, bo to się tak tylko mówi, że na boisku się od tego odcinamy.  Jak się czuje wsparcie kibiców, to głowa jest spokojniejsza. Fajnie mieć za sobą takich kibiców - mówi Marciniak.

Po spotkaniu z Miedziowymi 25-latek rozmawiał z obserwującym na żywo ten mecz asystentem Adama Nawałki Bogdanem Zającem. W końcu niebawem selekcjoner wyśle ligowcom powołania na styczniowe zgrupowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. - Nie byłem jeszcze nigdy w Emiratach (śmiech). Nie rozmawialiśmy z trenerem o powołaniach. Ucięliśmy sobie krótką, luźną pogawędkę o meczu - mówi gracz Pasów.

Marciniak to nowa postać w reprezentacji Polski. Debiut w drużynie narodowej dał mu pozytywnego kopa - od premierowego występu z orłem na piersi przeciwko Irlandii (0:0) zanotował same udane spotkania w Cracovii: - Forma całej drużyny cały czas idzie do przodu. Im głębiej w sezonie, tym wyglądamy lepiej jako drużyna: chodzi o poszczególne formacje i o pojedynczych zawodników. Ten progres jest widoczny u wszystkich.

Na zakończenie rundy jesiennej Pasy zagrają w niedzielę z Legią w Warszawie. Niezależnie od wyniku 21. kolejki krakowianie przezimują w pierwszej "8". - Dzięki temu może faktycznie pojedziemy do Warszawy spokojniejsi, ale u każdego zawodnika mecz z mistrzem Polski na jego stadionie wywołuje wielką motywację. Każdy z nas będzie chciał się sprawdzić na tle mistrza Polski i zobaczyć, wygląda to nasze utrzymywanie się przy piłce na tym terenie - kończy Marciniak.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)