25-letni Bośniak jest jednym z tych zawodników Białej Gwiazdy, który po sezonie kończą się kontrakty z klubem, więc zimowe okno transferowe jest dla Wisły ostatnią szansą na zarobienie na sprzedaży "Buniego". On sam też chętnie zmieni otoczenie, o czym mówi w rozmowie z bośniackim dnevni-list.ba.
- Jestem tu już ponad trzy lata i chciałbym nowych wyzwań. Nie byłoby źle, gdybym został, ale powiedzmy, że chciałbym odejść. Myślę, że coś więcej będzie wiadomo na początku nowego roku przed startem przygotowań do rundy wiosennej - tłumaczy Bunoza i dodaje: - Agenci dzwonią, ale wiadomo, jak to jest. Wszyscy coś oferują, ale wiem, że dopóki nie przejdzie się testów medycznych i nie podpisze kontraktu, to niczego nie można być pewnym.
Bunoza już w maju był na testach w belgijskim Waasland-Beveren, ale z transferu wówczas nic nie wyszło. Dziś pozycja negocjacyjna Wisły i samego zawodnika jest dużo lepsza - krakowianie są w końcu czołową ekipą T-Mobile Ekstraklasy, a sam Bunoza spisywał się jesienią bardzo dobrze.
- Rozgrywamy naprawdę dobry sezon, ale jesteśmy trochę poirytowani dwoma ostatnimi porażkami. Jeśli chcemy się umocnić w pierwszej trójce, musimy wygrać ostatni mecz w rundzie - opowiada portalowi z ojczyzny. - W pierwszym moim sezonie zostaliśmy mistrzami, a potem o mały włos nie awansowaliśmy do Ligi Mistrzów. Ostatnio szef klubu postanowił zacisnąć pasa i kryzys trwał do początku tego sezonu, kiedy polskie media skazywały nas na spadek, ale wkrótce okazało się, że były w błędzie - triumfuje Bunoza.