Gevorg Badalyan odejdzie z Sandecji?
Napastnik mający być lekarstwem na skuteczność drużyny, nie wywalczył sobie nawet miejsca w pierwszym składzie. Plotka głosi, że zawodnika czeka rozmowa na temat rozwiązania obowiązującego kontraktu.
Piotr Wiśniewicz
Mający 22 lata Gevorg Badalyan to były reprezentant młodzieżówki Armenii, posiadający w życiorysie występy na najwyższym szczeblu ligowym w Czechach, a ponadto napastnik odznaczający się świetnymi warunkami fizycznymi. Taka właśnie pozytywna charakterystyka pojawiła się w mediach, kiedy Sandecja Nowy Sącz przed sezonem zatrudniła nowego piłkarza. Atmosferę udanego transferu potwierdzał także ówczesny trener tej drużyny. - Jest to zawodnik prezentujący wysoki poziom umiejętności, a dodatkowo jest typem napastnika, jakiego obecnie nam brakuje. Potrafi utrzymać się przy piłce, powalczyć o nią z obrońcami, natomiast dzięki warunkom fizycznym dużo może zdziałać przy stałych fragmentach gry - zapewniał Mirosław Hajdo, który niedługo później opuścił klub z powodu słabych wyników.Na potwierdzenie klasy nowego nabytku trzeba było jednak nieco poczekać, ponieważ jako piłkarz spoza Unii Europejskiej, musiał on uzyskać wymagane pozwolenie na pracę. Urzędowe procedury trwały ponad miesiąc, a zawodnik opuścił aż 7 spotkań ligowych oraz 2 w Pucharze Polski. W międzyczasie nastąpiła również zmiana na stanowisku szkoleniowca "Bianconerich" i powierzono drużynę Ryszardowi Kuźmie.
- Gevorg późno zaczął grać z przeciągających się formalności związanych z jego rejestracją i zgłoszeniem do gry. To zawodnik z Armenii, więc spoza Unii Europejskiej, co sprawiło nieco problemów. Cały czas z nami trenował, a kiedy już był uprawniony, było mu ciężko się od razu wkomponować w drużynę. Próbował, walczył i różnie to wyglądało. Nie można odmówić mu ambicji - ocenił poczynania swojego podopiecznego szkoleniowiec Sandecji, po zakończeniu rundy jesiennej.
Gevorg Badalyan (pierwszy z lewej) w meczu z Widzewem Łódź
Trudno dziwić się szkoleniowcowi, że podsumowując poczynania napastnika z Armenii, skupił się raczej na problemach biurokratycznych i ogólnie przyjętej dyplomacji, niż jego faktycznej wartości dla zespołu. W podstawowym składzie wystąpił on zaledwie 2 razy, z czego jeden w meczu ligowym, natomiast drugi w ramach rozgrywek o Puchar Polski. Ogółem w barwach nowosądeczan zagrał 10 spotkań (302 minuty na boisku) oraz zdobył dającego remis gola przeciwko Wiśle Płock. W tej sytuacji nie popisał się jednak wielkim snajperskim kunsztem, tylko z około 5 metrów skierował piłkę do bramki po świetnym podaniu od Łukasza Grzeszczyka.