W ubiegłym sezonie fani Podbeskidzia Bielsko-Biała do ostatniej minuty ostatniego meczu rozgrywek drżeli w obawie przed spadkiem swojej ulubionej drużyny na zaplecze T-Mobile Ekstraklasy. W bieżącym sezonie na przełomie roku sytuacja popularnych "Górali" nie wygląda lepiej. Zespół po 21. kolejce zajmuje przedostatnie, spadkowe miejsce w tabeli. Czyżby czarny scenariusz z ubiegłego sezonu miał się powtórzyć?
- Powiedzmy sobie szczerze, że w tym sezonie musimy walczyć i zobaczymy ile tych punktów będzie na koniec rozgrywek. Tych siedem ostatnich pojedynków będzie mega ważnych. Myślę, że cała "zabawa" zacznie się od drugiej fazy rozgrywek. Wówczas będzie trzeba naprawdę zapierniczać i zobaczymy, jak to się wszystko ułoży - powiedział ze spokojem dla portalu SportoweFakty.pl Damian Chmiel, pomocnik Podbeskidzia.
Bielszczanie po 21. kolejce mają na koncie 17 "oczek". To niewiele więcej w porównaniu do ubiegłego sezonu. Wówczas mieli 15 punktów i gdyby nie fantastyczna wiosna (26 "oczek" w drugiej części rozgrywek), obecnie rywalizowaliby z zespołami z 1 ligi.
Bieżący sezon pokazał, że drużyna "Górali" to momentami ambitny, waleczny zespół, który jednak nie prezentuje wielkiej finezji w grze. Siłą Podbeskidzia na pewno jest kontratak, a największą słabością gra w ataku pozycyjnym. Jesienią kolejnym szkoleniowcom brakowało klasowego rozgrywającego, który wprowadziłby nieco ożywienia w dość schematyczny sposób gry drużyny.
Takim kreatorem gry miał być Maciej Iwański sprowadzony z tureckiego Manisasporu. Problemy z certyfikatem, przedłużające się z miesiąca na miesiąc, spowodowały, że zawodnik dopiero wiosną zagra pierwszy mecz w barwach Podbeskidzia. Nie sprawdził się w tej roli 33-letni Rudolf Urban, którego odejście potwierdził Ojrzyński. Mający inklinacje ofensywne i potrafiący ciekawie zagrać do partnerów Damian Chmiel z kolei wrócił do gry po dłuższej przerwie dopiero na ostatnie dwa mecze w tym roku.
- Cieszę się, że wróciłem do gry jeszcze na koniec roku. Prognozy były takie, że mogę już nie zagrać. Jestem jednak ambitny, zawzięty. Powiedziałem osobom, które mnie rehabilitowały, że jeszcze chciałbym spróbować w tym roku. Robiliśmy wszystko, żeby tak było. Miałem silną wolę, bo powiedzmy sobie szczerze, że mógłbym już odpuścić ten rok przy takim urazie. Ciężko jest ryzykować, bo różne myśli przychodzą - mówił nam Chmiel.
Ojrzyński może jednak liczyć na to, że powracający do pełnej dyspozycji Chmiel oraz były mistrz Polski z KGHM Zagłębiem Lubin Iwański poukładają grę Podbeskidzia w 2014 roku, a drużyna utrzyma się w ekstraklasie na kolejny sezon.
- Przed nami ciężki okres dla piłkarza, bo przygotowawczy. Wiadomo, że przygotowania są po to, aby być gotowym do sezonu. Jeśli się dobrze przygotujemy to będziemy walczyć w każdym spotkaniu. Zobaczymy, co pokaże dalsza część rozgrywek. Będzie ciężko, ale my już swoje przeszliśmy. Mówiliśmy sobie, żeby sytuacja z poprzedniego sezonu się nie powtórzyła. Zebraliśmy trochę więcej punktów niż wówczas i to napawa optymizmem. Sezon pokaże, czy się utrzymamy, czy nie - zaznaczył Chmiel.