W Stróżach testują dezertera z Sandecji

Podczas rozgrywanego w środę sparingu z Garbarnią Kraków, trener Kolejarza Stróże przyglądał się umiejętnościom Mateusza Wilka. Ten mający obecnie 20 lat obrońca, przed dwoma laty uciekł z Sandecji.

Piotr Wiśniewicz
Piotr Wiśniewicz

Wychowanek klubu z Nowego Sącza w momencie uzyskania pełnoletności popadł w konflikt z władzami pierwszoligowej Sandecji. Przedstawiciele zarządu złożyli młodemu piłkarzowi ofertę podpisania profesjonalnego kontraktu, wiążąc z nim poważne plany na przyszłość. Mateusz Wilk miał już wówczas na swoim koncie debiut na zapleczu najwyższego poziomu ligowego, który zaliczył w wieku zaledwie 17 lat. Za sprawcę zaistniałego zamieszania można uznać reprezentującą interesy młodzieżowca Agnieszkę Koziarską. - Mateusz nie dostawał szans gry. Sandecja chyba nie wie, jaki talent u siebie miała i co osiągnąć może ten zawodnik. Ma wielkie perspektywy, ale klub tego nie zauważał. Siedzenie na ławce rezerwowych nie jest dla niego dobrą opcją - mówiła wówczas przedstawicielka firmy Nash International Football Management.

Finalnie zawodnik kontraktu z biało-czarnymi nie podpisał. Jak się później okazało skala talentu młodego sądeczanina została mocno przeceniona przez osobę odpowiedzialną za rozwój jego kariery. Zawodnik ten najpierw nie przeszedł testów w Cracovii Kraków, a po kilku tygodniach poszukiwania klubu musiał zadowolić się miejsce w rezerwach Pogoni Szczecin. W pierwszej drużynie "Portowców" nie udało mu się jednak zadebiutować, a wszystko wskazuje na to, że wypadł on całkiem z orbity zainteresowań trenera Dariusza Wdowczyka i musi szukać sobie angażu w I lidze.

Mateusz Wilk rozegrał 45 minut w sparingu Kolejarza z drugoligową Garbarnią Kraków. Na boisku niczym specjalnym się nie wyróżnił, ale ze względu na status młodzieżowca oraz braki kadrowe zespołu Przemysława Cecherza, zapewne otrzyma kolejną szansę.

Mateusz Wilk popełnił błąd odchodząc z Sandecji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×