W Stróżach testują dezertera z Sandecji

Podczas rozgrywanego w środę sparingu z Garbarnią Kraków, trener Kolejarza Stróże przyglądał się umiejętnościom Mateusza Wilka. Ten mający obecnie 20 lat obrońca, przed dwoma laty uciekł z Sandecji.

Wychowanek klubu z Nowego Sącza w momencie uzyskania pełnoletności popadł w konflikt z władzami pierwszoligowej Sandecji. Przedstawiciele zarządu złożyli młodemu piłkarzowi ofertę podpisania profesjonalnego kontraktu, wiążąc z nim poważne plany na przyszłość. Mateusz Wilk miał już wówczas na swoim koncie debiut na zapleczu najwyższego poziomu ligowego, który zaliczył w wieku zaledwie 17 lat. Za sprawcę zaistniałego zamieszania można uznać reprezentującą interesy młodzieżowca Agnieszkę Koziarską. - Mateusz nie dostawał szans gry. Sandecja chyba nie wie, jaki talent u siebie miała i co osiągnąć może ten zawodnik. Ma wielkie perspektywy, ale klub tego nie zauważał. Siedzenie na ławce rezerwowych nie jest dla niego dobrą opcją - mówiła wówczas przedstawicielka firmy Nash International Football Management.

Finalnie zawodnik kontraktu z biało-czarnymi nie podpisał. Jak się później okazało skala talentu młodego sądeczanina została mocno przeceniona przez osobę odpowiedzialną za rozwój jego kariery. Zawodnik ten najpierw nie przeszedł testów w Cracovii Kraków, a po kilku tygodniach poszukiwania klubu musiał zadowolić się miejsce w rezerwach Pogoni Szczecin. W pierwszej drużynie "Portowców" nie udało mu się jednak zadebiutować, a wszystko wskazuje na to, że wypadł on całkiem z orbity zainteresowań trenera Dariusza Wdowczyka i musi szukać sobie angażu w I lidze.

Mateusz Wilk rozegrał 45 minut w sparingu Kolejarza z drugoligową Garbarnią Kraków. Na boisku niczym specjalnym się nie wyróżnił, ale ze względu na status młodzieżowca oraz braki kadrowe zespołu Przemysława Cecherza, zapewne otrzyma kolejną szansę.

Komentarze (0)