27-latek stracił niemal całą rundę jesienną przez kontuzję stopy. Z tego względu zagrał tylko w 8 ligowych meczach na 21 możliwych. Nawet kiedy pod koniec rundy wrócił do gry, to nie prezentował się tak, jak przed kontuzją. Teraz po przepracowaniu okresu przygotowawczego widać, że trener Wojciech Stawowy znów będzie mógł liczyć na jego kreatywność i przebojowość.
- Czuję się bardzo dobrze. Po zakończeniu rundy sam trenowałem indywidualnie, później treningi z trenerem Jankowiczem dobrze mi zrobiły. W Turcji już dużo ćwiczyliśmy z piłkami i czuję się bardzo dobrze - mówi "Edi".
Pod nieobecność Dawida Nowaka Stawowy próbuje Bernhardta w roli "9". - Ja gram trochę inaczej niż Dawid, bo częściej schodzę do środka i cofam się po piłkę, a Dawid to typowy środkowy napastnik, więcej go jest w polu karnym. Przed Cracovią grałem już na tej pozycji, a nawet kiedy przychodziłem tu, to trener mówił, że to będzie moja pozycja, ale wyszło inaczej. Ch** mnie to obchodzi, gdzie dokładnie będę grał, byle bym grał - mówi gracz Pasów, który bywa dosadny w przekazie.
W środę krakowianie pokonali 2:1 AS Trencin, a jedną z bramek zdobył właśnie Bernhardt: - Trenczyn to był bardzo dobry zespół, chyba nawet lepszy od Pohang Steelers, z którymi graliśmy ostatnio, a którzy są mistrzami Korei Południowej. Początek z nimi był trudny, ale złapaliśmy potem swoją grę i wygraliśmy. Z meczu na mecz gramy coraz lepiej, gramy swoją piłkę i idzie to w dobrym kierunku, chociaż czasem śpimy przez 15 minut i dopiero łapiemy rytm.
Pasy wygrały z mocnymi Słowakami, choć zagrały bez pięciu podstawowych zawodników: Krzysztof Pilarz, Vladimir Boljević, Saidi Ntibazonkiza, Krzysztof Danielewicz i wspomnianego Nowaka. - To jest szansa dla innych zawodników. Mamy dobry skład, wielu dobrych piłkarzy. W lidze też nikt nie wie, jak będzie, więc widać, że trener nie musi się martwić, że kogoś brakuje - mówi Bernhardt.
Na 27-latka dobre wrażenie wywarł testowany chorwacki stoper Tomislav Mikulić: Jest bardzo spokojny. Dobrze wygląda z piłką przy nodze. To taki weteran i widać, że jest doświadczony. Widziałem, że jak dostał pierwszą piłkę i jej nie wyj*** na drugą stronę, tylko technicznie ją wyprowadził. Trochę dziwnie biega, ale wygląda na dobrego zawodnika (śmiech).
Bernhardta ucieszyło przyjście do Cracovii Łotysza Denissa Rakelsa. - Od pierwszego dnia jest już jak mój brat. Mieszkamy razem w pokoju. Na razie ma więcej tatuaży ode mnie, ale mam trochę terminów i go przegonię (śmiech). Możemy porozmawiać po rosyjsku, ale kiedy jesteśmy z innymi kolegami, to rozmawiamy po polsku. Też Deniss też świetnie mówi po polsku, więc nie ma problemu. Jemu jeszcze trochę brakuje i nadrabia zaległości. Sam mi mówi, że brakuje mu rytmu, ale widać, że to dobry piłkarz i może być dla nas dużym wzmocnieniem - opowiada.
Przed piątkowym spotkaniem ze Spartakiem Trnava Bernhardt ma podwójną motywację: - Przyjeżdżają do mnie żona i córka i trener powiedział, że jak dobrze zagram, to mogę wracać do domu samochodem, żeby być szybciej w Krakowie, ale jak źle wypadnę, to wracam normalnie autokarem. Muszę coś strzelić! Żona i córka zostają do poniedziałku. Już się cieszę i nie mogę się doczekać.