Po "aferze jarocińskiej" doświadczony napastnik - podobnie jak Rafał Murawski - został zesłany do III-ligowych rezerw Kolejorza, nie wziął też udziału w zgrupowaniu drużyny Mariusza Rumaka w Hiszpanii.
Jak się okazuje, tę sytuację próbowano wykorzystać w Bielsku-Białej. - Skontaktowaliśmy się z piłkarzem i odbyliśmy wstępne rozmowy na temat jego ewentualnej gry w naszej drużynie. Sprawa nie zaszła zbyt daleko, więc z samym Lechem nie rozmawialiśmy - poinformował portal SportoweFakty.pl prezes Górali, Wojciech Borecki.
Z Kolejorzem Podbeskidzie nie miałoby raczej czego negocjować. Powód? - W ogóle nie braliśmy pod uwagę wpłacenia sumy odstępnego za ostatnie pół roku kontraktu i przeprowadzenia transferu. Jedyna opcja była taka, że Ślusarski rozwiąże umowę w Poznaniu i przeniesie się do Bielska-Białej mając w ręku kartę zawodniczą - zaznaczył Borecki.
Temat jednak ostatecznie upadł. Dlaczego? - W międzyczasie zatrudniliśmy Jana Blazka i kolejne wzmocnienia ofensywne nie były już konieczne. Tej zimy dołączyli do nas jeszcze przecież Mikołaj Lebedyński i Charles Nwaogu - wyjaśnił sternik Górali.