Śląsk Wrocław także i w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy miał walczyć o najwyższe lokaty. Zielono-biało-czerwoni zamiast jednak rywalizować o miejsca gwarantujące co najmniej udział w europejskich pucharach, plasują się w dolnych rejonach tabeli. Śląsk odpadł także z rozgrywek Pucharu Polski.
Przed WKS-em bardzo trudna runda. W związku z podziałem piłkarskich rozgrywek w Polsce, celem wszystkich ekip jest załapanie się do czołowej ósemki czyli grupy mistrzowskiej. Pozostałe osiem zespołów walczyć będzie natomiast o uniknięcie degradacji do niższej klasy rozgrywkowej. Wciąż aktualni jeszcze brązowi medaliści T-Mobile Ekstraklasy do ósmego miejsca tracą pięć punktów. Niby mało, ale patrząc przez wzgląd na to, że do podziału na grupy zostało już tylko dziewięć meczów, to tak kolorowo wcale nie jest. Wrocławianie zbyt dużego marginesu błędów bowiem nie mają. Gdzie w tym wszystkim jest Stanislav Levy?
Otóż bowiem szkoleniowcowi Śląska Wrocław w czerwcu kończy się kontrakt z klubem. Co dalej? - W ostatnim czasie dostałem kilka ofert pracy w innych klubach, ale ich nie przyjąłem, bowiem wiąże mnie z WKS-em ważny kontrakt i w jego trakcie chcę całkowicie poświęcić się Śląskowi. Zamiast już teraz myśleć o czerwcu, wolę skupić się na tym, by wiosną zespół zagrał na miarę oczekiwań nas wszystkich. Pod koniec sezonu zarząd i właściciele na pewno ocenią moje dokonania i na tej podstawie podejmą decyzję co do dalszej współpracy. Z drugiej strony ja też będę chciał wiedzieć, jakie są plany właścicieli względem klubu i rozwoju drużyny. Jeśli nasze wizje będą spójne, to wszystko jest możliwe - wyjaśnia trener na łamach slaskwroclaw.pl.
Celem zespołu na najbliższe miesiące jest awans do czołowej ósemki. Jeżeli zostanie on osiągnięty, to Levy będzie miał zapewne większe szanse na to, aby związać się z WKS-em nowym kontraktem. Jeżeli takiego awansu zabraknie, to kto wie jak dalej potoczą się losy czeskiego szkoleniowca...