Patryk Tuszyński zgodził się ze stwierdzeniem, że mecz z Pogonią miał dla niego słodko-gorzki smak. - Mimo że strzeliłem dwie pierwsze bramki w T-Mobile Ekstraklasie, przegraliśmy mecz u siebie. To przykre szczególnie, że Pogoń zdobyła aż trzy gole. Zarówno my, jak i Pogoń stworzyliśmy sytuacje. Myślałem, że przy stanie na 2:2 grając w przewadze wygramy, ale to Pogoń strzeliła bramkę - powiedział 24-latek.
Podczas sparingów gdańszczanie grali dużo lepiej w obronie, niż w ataku. W meczu o punkty stracili trzy gole. - Można powiedzieć, że poza sparingiem z Widzewem w 6-7 sparingach straciliśmy tyle bramek, co w tym jednym meczu. Trzeba nad tym pracować, ale trudno - mamy kolejny mecz z Zawiszą. Na boisku w Bydgoszczy łatwiej będzie się grało w piłkę i poruszało. Chcemy wywalczyć punkty, które teraz straciliśmy - zapowiada Patryk Tuszyński.
Były zawodnik m.in. MKS-u Kluczbork i Sandecji Nowy Sącz ma swoją teorię co mu pomaga w strzelaniu bramek. - Chłopaki będą się śmiać, że szwy mi sprzyjają. W Turcji doznałem kontuzji i ze szwami strzelałem bramki. W pierwszej połowie nie miałem już ich założonych. Doznałem kolejnego urazu w drugiej połowie i strzeliłem dwie bramki - śmiał się po meczu piłkarz, który w ostatnich minutach mógł nawet skompletować hat-tricka. - Miałem stuprocentową sytuację i szkoda, że jej nie wykorzystałem. Mogliśmy to spotkanie chociaż zremisować - przyznał piłkarz Lechii Gdańsk.
Do gdańskiej drużyny w przerwie zimowej dołączyło kilku zawodników. Od pierwszych minut zagrał jedynie Maciej Makuszewski, a po przerwie na boisko weszli Aleksander Jagiełło i Zaur Sadajew. - Nie jest tak łatwo wkomponować tylu zawodników w zespół. Z każdym dniem będą pokazywać swoją wartość i trener będzie decydował, czy pomogą nam w meczach czy nie - ocenił Tuszyński.