To spotkanie miało być piłkarskim świętem w Opolu i takim rzeczywiście było, ale tylko na trybunach. Kibice obu drużyn zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, cały czas żywiołowo dopingując swoich ulubieńców, prezentując przy tym efektowne oprawy. Ich wysiłki nie wpłynęły jednak na grę piłkarzy i w piątek sympatycy futbolu zobaczyli w Opolu bardzo mizerne widowisko. Wystarczy tylko powiedzieć, że w całym meczu oba zespoły oddały w sumie sześć celnych strzałów, z których trzy można zakwalifikować jako te z kategorii groźnych.
W pierwszej połowie przewagę miała Odra, która - choć wygrała walkę o środek pola - pod polem karnym nie miała koncepcji na rozegranie akcji. Wpływ na grę podopiecznych trenera Prawdy mogły mieć pewnie przymusowe przesunięcia zawodników na inne pozycje, spowodowane wieloma absencjami w składzie niebiesko-czerwonych. - Gdyby ktoś policzył to dzisiaj średnia wieku chłopców siedzących na ławce może wyniosłaby 18 lat - mówił po spotkaniu opiekun Odry. Na nietypowej dla siebie pozycji lewego pomocnika zagrał Filipe, a na środek pomocy z obrony przesunięty został Marcel Surowiak. Jego miejsce zajął Paweł Odrzywolski, a Brazylijczka na boku defensywy zastąpił Adam Orłowicz.
Podczas pierwszych 45 minut trochę pracy miał Maciej Mielcarz, bowiem golkiper
Widzewa parokrotnie musiał interweniować na przedpolu, raz poza szesnastką uprzedzając również szarżującego Michała Filipowicza. Na linii natomiast piłkarze gospodarzy zatrudnili go w 9. minucie, kiedy Marcin Rogowski w niezłej sytuacji trafił prosto w niego. Zaledwie raz swoimi umiejętnościami musiał się wykazać jego vis a vis. W 34. minucie Marcin Feć pewnie złapał mocne uderzenie Łukasza Juszkiewicza i właściwie była to jego jedyna interwencja w trakcie pierwszej połowy. Żaden z zespołów do przerwy nie potrafił zagrozić rywalom. Akcje były rwane, często kończyły się niecelnymi podaniami lub głupimi stratami. Nie lepiej było w drugiej połowie, w trakcie której kibice ciągle oglądali słabe widowisko bez spięć i sytuacji podbramkowych. Można o niej jedynie powiedzieć, że się odbyła, a warte odnotowania są tylko jej ostatnie fragmenty. - Boisko z trybun może wygląda dobrze, ale tak naprawdę jest w opłakanym stanie i uniemożliwia dobrą grę - tłumaczył słaby poziom widowiska Tomasz Lisowski.
W 87. minucie wprowadzony na boisko Charles Uchenna dobrze zostawił i odegrał piłką od nadbiegającego Marcina Józefowicza, który oddał mocny strzał na bramkę rywali. Na nieszczęście opolan czujny był Mielcarz, którzy wybił piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi goście wyprowadzili kontrę, ale strzał Adriana Budki był zbyt lekki.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się sprawiedliwym i bezbramkowym remisem, sędzia Daniel Stefański podyktował rzut wolny z okolic 20. metra po faulu na jednym z graczy Widzewa. Do ustawionej piłki podszedł Marcin Robak i technicznym uderzeniem nad murem wprawił w euforię 450-osobową grupę kibiców przyjezdnych. Załamani opolanie mogli jedynie wznowić grę, po czym arbiter zakończył to spotkanie. Piłkarze niebiesko-czerwonych musieli przejść przez to samo, co łodzianie tydzień wcześniej, gdy w doliczonym czasie gry stracili zwycięstwo w meczu z Wisłą Płock - Mówi się, że suma szczęścia w sezonie jest równa zero. U nas najwyraźniej wyrównało się to już w ciągu tygodnia - komentował trener gości Waldemar Fornalik.
Odra Opole - Widzew Łódź 0:1 (0:0)
0:1 - Robak 90+2'
Składy:
Odra Opole: Feć - Samba Ba, Surowiak (85' Jaskólski), Ganowicz, Orłowicz, Filipe, Tracz, Odrzywolski, Rogowski (90+1' Kowalczyk), Józefowicz, Filipowicz (74' Uchenna).
Widzew Łódź: Mielcarz - Lisowski, Ukah, Stawarczyk, Łukasz Broź, Budka, Juszkiewicz, Panka, Masłowski (51' Napoleoni), Oziębała, Robak.
Żółte kartki: Tracz (Odra) oraz Napoleoni (Widzew).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 5000 (gości: 450).
Najlepszy piłkarz Odry: Marcel Surowiak
Najlepszy piłkarz Widzewa: Maciej Mielcarz
Piłkarz meczu: Marcel Surowiak