Gdybym miał 15 lat, to bym się rozpłakał - komentarze po meczu Odra Opole - Widzew Łódź

Po zakończeniu meczu Odry Opole z Widzewem Łódź dziennikarzom ciężko było namówić piłkarzy gospodarzy na chwilę rozmowy. Trudno się temu dziwić, patrząc w jakich okolicznościach niebiesko-czerwoni przegrali ten mecz. Zupełnie inaczej wyglądali zawodnicy gości. Z uśmiechem przyznawali, że wprawdzie nie zagrali dobrego spotkania, ale i tak w Opolu los oddał im to, co zabrał w meczu z Wisłą Płock.

Waldemar Fornalik (trener Widzewa Łódź): Nie muszę chyba mówić, jak ważne było dla nas zwycięstwo. Wszyscy wiedzą, w jakich okolicznościach zgubiliśmy punkty z Wisłą Płock i tym razem moja drużyna bardzo chciała wygrać. Oczywiście Odra jest dobrym zespołem, wiedzieliśmy o tym, obserwując jej poprzednie mecze. Nie było łatwo przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną drużynę gospodarzy, ale cieszę się, że do końca zawodnicy wierzyli, że trzy punkty są do zdobycia. Udało nam się strzelić bramkę po pięknym uderzeniu Marcina Robaka. Zdobyliśmy trzy punkty, do czego dążyliśmy z wielką determinacją. Tak trzeba grać w piłkę. Ktoś kiedyś powiedział, że suma szczęścia w sezonie jest równa zero. U nas wyrównało się to w tydzień.

Tomasz Lisowski (obrońca Widzewa Łódź): Ten rzut wolny rzeczywiście był uśmiechem losu. Ale można wrócić do meczu z Wisłą Płock, gdzie przeciwnicy nie istnieli na boisku, a mimo to zremisowali. Tym razem był wyrównany mecz, który układał się na remis, ale można też powiedzieć, że lepszym sprzyja szczęście. Nie był to emocjonujący spektakl, bo murawa, która może z daleka wygląda dobrze, w rzeczywistości znacznie utrudnia grę piłką. Nie ma jednak co narzekać. Cieszymy się z trzech punktów i w dobrych nastrojach jedziemy do Łodzi.

Maciej Mielcarz (bramkarz Widzewa Łódź): Na pewno mecz był wyrównany, chociaż patrząc na przebieg gry w drugiej połowie, byliśmy chyba drużyną dominującą. Przyniosło to efekt w 92. minucie, dzięki czemu wróciły nam się trzy punkty z meczu z Wisłą Płock. Wtedy bardzo przeżywaliśmy mecz, bo w minutę straciliśmy dwie bramki i dwa punkty, dlatego teraz cieszymy się, że udało nam się wygrać w podobnych okolicznościach. W Opolu nie mogliśmy grać piłką, bo murawa jest fatalna, nawet gorsza niż na Podbeskidziu. Mecz na pewno nie należał do arcyciekawych, ale cieszymy się z trzech punktów.

Adrian Budka (pomocnik Widzewa Łódź): Szczęście uśmiechnęło się do nas. Na tym boisku grało nam się bardzo ciężko, trudno było o jakieś sytuacje, choć takie mieliśmy. Udało nam się strzelić gola w 92. minucie i z tego trzeba się cieszyć. Boisko było jakie było i dlatego ten mecz tak wyglądał.

Andrzej Prawda (trener Odry Opole): Odnosząc się do słów trenera Fornalika, mogę powiedzieć, że my jesteśmy głęboko pod kreską. Zgubiliśmy tak dużo punktów, że gdybyśmy nawet zdobyli połowę tego, co powinniśmy, to może i rywalizowalibyśmy z Widzewem. Niestety mam zespół, jaki mam. Tym razem dodatkowo był on osłabiony brakiem trzech zawodników podstawowego składu. Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że z wyjątkiem Jaskólskiego, na ławce siedzieli chłopcy, których średnia wieku ledwo przekraczała 17 lat. Ale takie mamy warunki. Robiliśmy, co mogliśmy, żeby przeciwstawić się rywalowi, mimo tych braków. Do 92. minuty nam się to udawało. Ta bramka załatwiła wszystko. Gdybym miał 15 lat, to bym się rozpłakał, ale w moim wieku nie wypada. Szkoda, bo punkt był nam bardzo potrzebny, a tak skończyliśmy z 18 punktami i będziemy szukali kolejnych w następnych meczach.

Marcin Rogowski (pomocnik Odry Opole): Z przebiegu całego meczu na pewno nie zasłużyliśmy na porażkę, ale taka jest piłka. Na Motorze też dostaliśmy bramkę w 94. minucie, w Łęcznej w 88., a teraz znów w 92. Nie wiem, co w tym jest. Szkoda tego spotkania, bo zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia. Byliśmy zespołem równorzędnym dla Widzewa.

Marcel Surowiak (pomocnik Odry Opole): Od środy zmagam się z bardzo silnym bólem pleców. W czwartek na rozruchu właściwie tylko truchtałem. W piątek lekarz postawił mnie na nogi i miałem spróbować. Gdyby mnie bolało, miałem poprosić o zmianę. Starałem się jak najwięcej pomóc zespołowi. Przez 90 minut nie graliśmy źle, stawiliśmy czoła Widzewowi. Zagraliśmy odważnie, nie cofnęliśmy się. Graliśmy jak równy z równym. Rywale jakby się zdziwili, aż nadeszła ta ostatnia minuta i piłkarz gości celnie uderzył z rzutu wolnego. Wielka szkoda, bo zagraliśmy dobry mecz. Na tej pozycji grałem już w meczu w Stalowej Woli. Trener stwierdził, że sobie tam poradzę i zaufał mi. Wydaje mi się, że nie wyglądało to źle z mojej strony i spełniłem oczekiwania.

Źródło artykułu: