Arsene Wenger: Wyeliminowanie Bayernu było możliwe, zaważyła "czerwień" Szczęsnego

Menedżer Arsenalu uważa, że jego zespół stać było na wyeliminowanie Bayernu i awans do ćwierćfinału. - Nie ma różnicy miedzy nami a najlepszymi w Europie - przyznał Arsene Wenger.

Arsenal Londyn na własnym terenie uległ Bayernowi Monachium 0:2, by na Allianz Arena zremisować 1:1. W rewanżu Kanonierzy zaprezentowali się znacznie lepiej niż przed trzema tygodniami i zwłaszcza w końcówce spotkania walczyli z obrońcami tytułu jak równy z równym.

- Oceniając oba pojedynki, można stwierdzić, że zagraliśmy na odpowiednio wysokim poziomie. Jestem dumny z waleczności, jaką pokazaliśmy we wtorkowy wieczór. Dawaliśmy z siebie wszystko aż do końcowego gwizdka, a w ostatnich 20 minutach mieliśmy kilka sytuacji, które mogły zakończyć się bramką - analizuje Arsene Wenger.

W ocenie Francuza kluczowa dla rozstrzygnięcia rywalizacji była decyzja arbitra o usunięciu z boiska Wojciecha Szczęsnego w 38. minucie pierwszego spotkania. - Widać istotny wpływ tej sytuacji na końcowy wynik dwumeczu. Musieliśmy wówczas grać w osłabieniu i było nam bardzo trudno przeciwko tak silnej drużynie jak Bayern. Straciliśmy gola w końcowych minutach, gdy próbowaliśmy doprowadzić do wyrównania. Generalnie czerwona kartka dla Szczęsnego okazała się kluczowa i na wszystkim zaważyła - podsumowuje menedżer Kanonierów.

W poprzednim sezonie Bayern wyeliminował Arsenal tylko dzięki większej liczbie goli strzelonych na wyjeździe. Tym razem Niemcy nie musieli obawiać się o awans aż do ostatniego gwizdka. - Nie ma różnicy między nami a najsilniejszymi drużynami w stawce. Potrafiliśmy zremisować na wyjeździe z broniącym tytułu gigantem 1:1. Cóż można powiedzieć? Przegraliśmy u siebie 0:2 i dlatego odpadliśmy. Mamy czego żałować, ponieważ po rozegraniu obu meczów możemy powiedzieć, że wyeliminowanie Bayernu było możliwe - ocenia Wenger, dodając: - Powodzenia dla naszych rywali na dalszych etapach rywalizacji. Bayern jest silny, ale nie tak perfekcyjny jak w poprzednim sezonie.

Arsenal już po raz czwarty z rzędu nie zdołał awansować do najlepszej "8" Ligi Mistrzów. - Jesteśmy rozczarowani, ale trzeba zwrócić uwagę, że na przestrzeni ostatnich pięciu lat dwukrotnie wpadaliśmy na znajdującą się w topowej formie Barcelonie i dwukrotnie los skojarzył nas z będącym u szczytu możliwości Bayernem. Jeśli chodzi o obecny sezon, to decyzja o wyrzuceniu z boiska naszego bramkarza w pierwszym pojedynku odegrała niezwykle istotną rolę - puentuje.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (8)
avatar
Atomic
13.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem po co się podniecacie skoro powiedział prawdę. Przecież dokładnie tak było i bezmyślne wyjście z faulem Szczęsnego ustawiło dwumecz bo gra ponad godzinę w 10 z takim zespołem jak Bayer Czytaj całość
avatar
AntyFarsa
12.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ta... Wszyscy są winni tylko nie zawodnicy arsenału hehe 
avatar
Endriu08
12.03.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
zawyzył karny, ktorego nie strzelil Ozil.. 
avatar
kawasaki14
12.03.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ty się Wenger "mamy szansę wygrać LM" ogarnij bo bredzisz jak potłuczony, mieliście zdominować spotkanie i zagrać ultraofensywnie, a prawda jest taka, że wszystko w tym meczu Bayern miał pod ko Czytaj całość
avatar
Eroll
12.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fakt, Wojtuś zrobił to samo, co w meczu z Grecją na Euro. Więcej straty niż pożytku z takiego bramkarza.