Bardzo słabo rundę wiosenną T-Mobile Ekstraklasy rozpoczęli piłkarze Górnika Zabrze. W dwóch ostatnich meczach Trójkolorowi prowadzili co prawda do przerwy, ale w drugich połowach tracili bramki i punkty.
W pojedynku z Pogonią Szczecin śląska drużyna pozwoliła rywalowi wyrównać już w drugiej minucie gry po przerwie. - Nie sądzę, by naszym problemem była koncentracja. Pogoń wyprowadziła akcję, my popełniliśmy błąd taktyczny i tak padła bramka. To nie powinno nam się zdarzyć - przyznaje Łukasz Madej, pomocnik Górnika.
Mecz z Portowcami był pierwszym, w którym na ławce trenerskiej zabrzan zasiadł nowy szkoleniowiec Robert Warzycha. - Trener jest jedną z legend Górnika ostatnich lat i ma za sobą naprawdę udaną karierę piłkarską, a trenerską rozpoczynał w dobrym klubie w MLS. Nasza praca na pewno będzie szła w dobrym kierunku i wynikami będziemy w stanie sprostać oczekiwaniom - zapewnia gracz drużyny z Roosevelta.
Trójkolorowi po pięciu wiosennych kolejkach mają na koncie zaledwie dwa zdobyte punkty, co plasuje ich na końcu stawki najwyższej klasy rozgrywkowej. - Start nie był w naszym wykonaniu najlepszy i tego nie da się ukryć. Wielu z nas inaczej sobie to wyobrażało, zwłaszcza, że jesień była bardzo dobra i nie mieliśmy nic do stracenia. Niestety taka jest piłka, że każdy mecz pisze swoją historię i dla nas ta wiosenna nie jest korzystna - kiwa głową zawodnik śląskiego zespołu.
W szatni Górnika wciąż żywa jest nadzieja, że sportowe ambicje klubu uda się zrealizować. - Za nami pięć kolejek rundy wiosennej, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że my jeszcze nic nie przegraliśmy. Cały czas możemy za to wiele wygrać, bo gramy w lidze i Pucharze Polski. Musimy zrobić wszystko, żeby z Zawiszą wygrać, a potem powalczyć o punkty ze Śląskiem. Ciągle wszystko przed nami i może być jeszcze bardzo pięknie - zapewnia piłkarz 14-krotnych mistrzów Polski.