Przemysław Cecherz: Niedosyt, złość i smutek

Bolesnym remisem można określić wynik potyczki Kolejarza Stróże z Termaliką Bruk-Betem Nieciecza. Gospodarzom trudno było się pogodzić z remisem, bo stracili punkty w ostatniej akcji.

Drużyna spod Grybowa czeka już 11 meczów na zwycięstwo i ostatni raz tej sztuki dokonała 21 września ubiegłego roku, gdy na wyjeździe pokonała Okocimskiego Brzesko. W 20. kolejce pierwszoligowych zmagań wydawało się, że fatalna passa zostanie przełamana, ale goście wyrównali w ostatniej akcji. Jakub Czerwiński trafił do bramki głową, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. - Każdy miał krycie dopasowane, niestety nie udało się upilnować rywala. Wiemy, kto miał kryć tego zawodnika, ale nie chcę o tym mówić. Bardzo boli nas strata trzech punktów w ostatniej akcji - powiedział Przemysław Cecherz, szkoleniowiec zespołu ze Stróż.

Na mokrej, wręcz błotnistej murawie trudno było o piękny futbol, ale i tak mecz mógł się podobać. Obie drużyny pokazały kilka ciekawych akcji, a trener gospodarzy potrafił znaleźć pozytywy w grze swojego zespołu. - Zrobiliśmy wszystko, by zgarnąć pełną pulę. Chłopcy zagrali z pełną determinacją, bardzo dobrze w defensywie, gdzie rozbijali praktycznie każdy atak gości. Wypracowywaliśmy ciekawe akcje, a przy stanie 1:0 mieliśmy parę doskonałych wyjść, gdzie przeciwnik się otworzył. Można było to inaczej zakończyć. Warunki były takie same dla obu zespołów. Ciężko było wyprowadzać akcje, bo boisko narażało na dużą liczbę strat. Nasz pomysł na grę sprawdził się, szkoda że nie udało się osiągnąć pełnego sukcesu. Niedosyt, złość i smutek zapanowały po meczu w szatni. Nie pozostaje nam nic innego, jak najszybciej się otrząsnąć i przełożyć to pozytywnie na kolejne mecze - stwierdził Cecherz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

W pierwszej połowie Termalika przeważała, ale nie potrafiła tego udokumentować. Po zmianie stron inicjatywę przejęli gospodarze i w 56. minucie Bartłomiej Smuczyński wykorzystał podanie Kamila Adamka. Potem stróżanie skupili się na obronie, czyhając na kontry. - Przeciwnik dysponuje bardzo szybkimi zawodnikami. Jeżeli otworzy im się pole za plecami linii obrony, to oni na swojej szybkości mogą zrobić wszystko. Dlatego musieliśmy nieco się wycofać. Naszym celem było kierowanie piłek po ich odzyskaniu w boczne sektory boiska. Ćwiczyliśmy to na treningach i po takiej akcji padła nasza bramka. Żałujemy tylko, że ponownie straciliśmy gola po stałym fragmencie gry - zakończył trener Kolejarza Stróże.

Źródło artykułu: