Borussia Dortmund w środowy wieczór nie zaprezentowała dobrego futbolu i uległa Zenitowi Sankt Petersburg 1:2. Wicemistrzowie Niemiec dzięki wygranej na wyjeździe 4:2 wywalczyli awans do ćwierćfinału, ale sympatykom zgromadzonym na Signal-Iduna Park nie przypadła do gustu kolejna domowa porażka. Po nieudanych zagraniach podopiecznych Juergena Kloppa na trybunach pojawiały się gwizdy.
[i]
- Nie byliśmy tak zwarci jak w pierwszym spotkaniu, ale awansowaliśmy do kolejnej rundy i to się liczy. Atmosfera panująca wśród kibiców zupełnie mi się nie podobała. Uważam to za niesprawiedliwe, by fani - zwłaszcza ci z miejsc siedzących - jęczeli przy każdej stracie piłki. Powinni nas wspierać, gdyż zawsze dajemy z siebie wszystko[/i] - stwierdził Kevin Grosskreutz.
- Oczywiście, że nie graliśmy najlepiej, jednak nie jestem w stanie zrozumieć zachowania kibiców. Awansowaliśmy przecież do ćwierćfinału, a to ogromny sukces. Czuję się teraz, jakbym musiał przepraszać za to, że znaleźliśmy się w najlepszej ósemce. A przecież pomimo olbrzymich problemów kadrowych wyeliminowaliśmy Zenit, który za zaledwie dwóch piłkarzy zapłacił nie tak dawno 90 mln euro - ocenił strzelec gola dla BVB Sebastian Kehl.
W podobnym tonie wypowiedział się Nuri Sahin. - Boli mnie to, że niektórym na stadionie wydawało się, że powinniśmy przepraszać za awans. Jesteśmy w ćwierćfinale i należy nam tego tylko gratulować - podsumował turecki pomocnik.