W piątek w ramach 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków podejmie przy Reymonta 22 Zawiszę Bydgoszcz. Krakowianie w ostatnich trzech meczach zdobyli tylko dwa punkty - trzy kolejki bez zwycięstwa to seria, jakiej w tym sezonie Biała Gwiazda jeszcze nie miała. Czy w związku z tym wygrana z niebiesko-czarnymi jest dla Wisły absolutną koniecznością?
- Nie jesteśmy Realem Madryt. Jak będziemy Realem, to będziemy mogli o tym dyskutować. Ja się czasem cieszę, że mam jedenastu do gry, a tu pada pytanie o to, że remisowaliśmy. Z Lechią zremisowaliśmy, a Legia przegrała z nią i u siebie, i na wyjeździe. Na Legii to pytanie pasuje, a u nas nie. Możemy mieć nawet i pięć remisów! - burzy się "Franz".
W niedzielę Wiśle udało się wywieźć punkt ze stadionu Legii Warszawa, choć przegrywała przy Łazienkowskiej 3 już 0:2 i grała z mistrzami Polski w "10". Ten remis można rozpatrywać więc w kategoriach sukcesu i może on być momentem przełomowym dla krakowskiej drużyny.
- Taka sytuacja daje drużynie dużo wiary, ale team spirit już się rodził od czerwca. Widziałem, że ci zawodnicy, którzy byli w przeszłości długo kontuzjowani i ci, którzy nie grali w pierwszym składzie i mieli różne słabsze okresy, nadają teraz ton. Czułem wtedy, że to już jest zespół, który poradzi sobie w krytycznym momencie. Teraz nie ma takiego krytycznego momentu, bo już jesteśmy w "8" i nawet kataklizm w postaci czterech porażek nam tego nie zabierze. Nie spadniemy - o to nam chodziło - mówi Smuda.
Zawisza to zespół, który jesienią jako pierwszy znalazł receptę na Wisłę, ogrywając ją u siebie 3:1. Trenera Białej Gwiazdy nie motywuje jednak chęć wzięcia rewanżu na beniaminku: - Nie lubię się mścić ani rewanżować się za to, że ktoś coś o mnie powiedział, czy mnie ograł jak Zawisza. Nas powinny interesować punkty i dobra gra. Chcę tylko, żeby mój zespół grał coraz lepiej.
Niebiesko-czarni to w tym sezonie pogromca faworytów. - Zawsze lepiej się gra z tymi zespołami, które w przeszłości odnosiły jakieś sukcesy. Wtedy bardzo łatwo się motywuje zespół na takie mecze. Tak samo, jak my byśmy grali z dobrym zespołem z Europy. Wtedy też bylibyśmy bardzo dobrze zmotywowani. Z faworytem zawsze się lepiej gra - tłumaczy Smuda.
Wisła zagra z bydgoszczanami bez pauzującego za kartki Arkadiusza Głowackiego, którego zastąpi Michał Nalepa. 21-latek w ostatnim czasie dużo zyskał w oczach trenera Smudy: - On cały czas zbiera doświadczenie. Jego zaangażowanie jest inne niż na jesień. Sam przyznał, że bardzo schudł i przez zimę chciał dojść do dobrej formy fizycznej, a to dużo pomaga w grze. Czy bardziej mi się podoba na środku obrony czy jako defensywny pomocnik? Nie mogę go rozgryźć (śmiech). Raz na treningu bardzo podoba mi się na defensywnym pomocniku. Na Legii nie wyglądało to za dobrze, ale na stoperze już grał dobrze. To chłopak, z którym można pracować.