Wojciech Stawowy: Nie wrócę już do Cracovii w układzie, który obowiązuje obecnie

- Nie wrócę już do Cracovii w układzie, który obowiązuje obecnie. Mam swój honor i nie pozwolę dać wylewać sobie na głowę wiadra pomyj - mówi trener Pasów Wojciech Stawowy.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Słowa trenera Cracovii to pokłosie ostatnich wypowiedzi prezesa Janusza Filipiaka, który umył ręce od źle przepracowanego zimowego okna transferowego i całą winą za to obarczył szkoleniowca. Ponadto choć Pasy rozgrywają najlepszy sezon w ekstraklasie od 7 lat, to sternik klubu stwierdził, że absolutnie nie satysfakcjonuje go ten wynik i nie pasuje, iż w składzie brak 21-letniego Przemysława Kity i 18-letniego Bartosza Kapustki, choć ten drugi w meczu z Jagiellonią był już gotowy do wejścia na boisko, ale zmiana została cofnięta, bowiem kontuzji doznał Krzysztof Nykiel i na plac gry wszedł Sławomir Szeliga. Ponadto w Cracovii regularnie występują 20-letni Paweł Jaroszyński i 22-letni Damian Dąbrowski, Łukasz Zejdler i Sebastian Steblecki.

- Mój komfort pracy wynosi 10. Absolutnie nie mam żadnego dyskomfortu. Jeśli ktoś uważa, że wypowiedzi prezesa Filipiaka wywołują dyskomfort, to jest w błędzie. Nie mówię tego pod publikę. Jestem osobą silną. Wiem, co robię i nikt mi tego nie zabierze żadnymi wypowiedziami - mówi Stawowy.

- Szanuję te wypowiedzi, bo każdy ma prawo do wypowiadania się. Jesteśmy osobami dorosłymi i każdy bierze odpowiedzialność za to, co mówi. Tak jest przyjęte, że jednemu wolno więcej, a drugiemu mniej, ale ja uważam inaczej, że każdy po to ma rozum w głowie, żeby wiedzieć, o czym mówi i jak się wypowiada. Żeby kogoś ocenić, to nie powinno się mieć złej woli, tylko trzeba patrzeć racjonalnie. Nie przejmuję się tym i kontynuuję pracę, którą w Cracovii rozpocząłem 1,5 roku temu. Na tym skupiam swoją uwagę, to jest moją inspiracją i to mnie nakręca. To że drużyna Cracovii robi dobrą robotę, to wie każdy kibic, który nosi Cracovię w sercu i patrzy na to złej woli. Jeśli ktoś ma złą wolę, to zawsze się do czegoś doczepi. W każdym z nas można znaleźć minusy. - dodaje szkoleniowiec Cracovii.
- Powinienem tym rzucić z dnia na dzień, ale czemu winni są piłkarze? Tworzymy zespół, który obrał kierunek i dąży do tego. Nie po to coś wspólnie robiliśmy, żeby teraz to zostawić, bo ktoś opowiada niestworzone rzeczy. Jeśli władze klubu będą mnie chciały zwolnić, to proszę mnie w końcu konkretnie zwolnić, a nie tylko mówić o tym w kuluarach - mówi Stawowy.

- Ja już byłem wyrzucany w I lidze, byłem wyrzucany po awansie i byłem wyrzucany w ekstraklasie. Dla mnie każdy mecz w ekstraklasie to jest o życie, o głowę. To się już robi mdłe i niesmaczne. Powtarzanie tego jest już śmieszne. Dlatego trzeba było podjąć decyzję i ja tę decyzję już podjąłem. Nie wrócę już do Cracovii w układzie, który obowiązuje obecnie. Mam swój honor i nie pozwolę dać wylewać sobie na głowę kubła pomyj - dodaje krakowski szkoleniowiec.

- Wiele osób o tym zapomniało albo o tym nie wie. Zarząd nie postawił za cel pierwszej "8". My sobie postawiliśmy taki cel: sztab trenerski i piłkarze. To drużyna postawiła przed sobą taki cel, że walczy o pierwszą "8". A jak wywalczymy ten awans, to postawimy przed sobą kolejny cel. Jeśli dane mi będzie dokończyć to, co zacząłem z zespołem, to ją dokończę i pożegnam się - kontynuuje Stawowy.

- Musiałem zareagować na to i moja reakcja jest prosta. To nie jest reakcja nerwowa na bazie paniki. Mamy z drużyną cel do osiągnięcia i tym celem jest spokojne utrzymanie w ekstraklasie. Piłkarze robią wszystko, co należy. Oni już wykonali w Cracovii kawał dobrej roboty i jak ktoś tego nie widzi, to nie wiem, czemu tego nie chce widzieć. Przecież każdy, kto pamięta mecze sprzed paru sezonów, to musi widzieć, że jest progres, że coś się zmieniło. Nie mówię, że jest idealnie, ale gołym okiem widać, że jest progres - przypomina trener Pasów.

- Jeśli jest tyle uwag pod moim adresem i to nie przekazanych w rozmowie, ale takich, o których się dowiaduję przez media, jeśli tyle złego zrobiłem w Cracovii, to proszę mi pokazać drugiego trenera, który powie, że nic się nie stało i że dalej będzie pracował w Cracovii. Proszę mi pokazać takiego trenera bez ambicji i honoru. Zaliczam się do osób honorowych - tak zostałem wychowany w domu. Szanuję prezesa Filipiaka, że tak wiele dla Cracovii zrobił, że klub stanął na nogi i szanuję go z racji wieku i z racji tego, że jest profesorem, ale też szanuję siebie, bo też kozie spod ogona nie wyleciałem. Nie jestem może profesorem, ale mam swoje wykształcenie i jestem osobą, która potrafi takie rzeczy czytać i rozumieć. Szkoda tylko, że nie mówi się o tym do mnie wprost tylko jakimiś zakrętami. Stąd moja przemyślana decyzja - podkreśla Stawowy.

- Nie zostawię drużyny. Nie powiem chłopakom, że czuję się obrażony, bo nie czuję się obrażony. Mój autorytet nie ucierpiał, bo autorytet trenera buduje się na podstawie tego jakim się jest trenerem i jakim się jest człowiekiem, a nie w oparciu o to, co ktoś o kimś mówi. Moje relacje z drużyną są naprawdę dobre i ja jej nie zostawię teraz, ale w czerwcu będę miał do tego prawo. Nie jestem trenerem, który będzie się prosił o posadę. Nie będę klękał przed kimś i prosił, żebym w Cracovii pracował. Jeśli moja praca nie sprawia komuś przyjemności, to mnie nie będzie - kończy trener Cracovii.

Stawowy pracował w Cracovii w latach 2002-2006, a obecnie prowadzi Pasy od czerwca 2012 roku. Podczas pierwszej kadencji wprowadził krakowian rok po roku z III ligi do ekstraklasy, a teraz dźwignął ich z zaplecza ekstraklasy z powrotem do najwyższej klasy rozgrywkowej już w rok po spadku.

Nie kłamią też liczby. Stawowy jest najskuteczniejszym trenerem Cracovii trwającej od 2002 roku ery Comarchu. Ma najwyższą średnia punktową w ekstraklasie i w ogóle w rozgrywkach ligowych oraz najwyższy procent wygranych spotkań ligowych.

Wypuszczenie z rąk Wojciecha Stawowego to błąd prezesa Cracovii Janusza Filipiaka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×