Kolejna niezasłużona porażka Zielonych - relacja z meczu Warta Poznań - Górnik Łęczna

Piłkarze Warty Poznań po raz kolejny zaprezentowali się lepiej od swojego przeciwnika, a mimo to nie zdobyli nawet jednego punktu. Tym razem pokonani zostali przez Górnika Łęczna. Sytuacja Zielonych w tabeli po rundzie jesiennej nie jest zbyt dobra.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Zarówno w Warcie, jak i Górniku doszło ostatnio do dość ważnych zmian. W Poznaniu trenera Bogusława Baniaka zastępuje Sławomir Najtkowski, pod wodzą którego tydzień temu Zieloni wygrali pierwsze wyjazdowe spotkanie w tym sezonie. Zmiana szkoleniowca miała również miejsce w Łęcznej. W meczu z Wartą po raz trzeci Górnika prowadził Tadeusz Łapa.

Poznaniacy od pierwszych minut potwierdzili, że ich kryzys minął. Szybka, agresywna i przemyślana gra kompletnie zaskoczyła gości. W 5. minucie Jakuba Wierzchowskiego rozgrzał Krzysztof Strugarek. Obrońca Warty nie zdołał pokonać bramkarza Górnika. Sztuka ta udała się minutę później Marcinowi Wojciechowskiemu, który precyzyjnym strzałem z pola karnego ulokował piłkę w siatce po dośrodkowaniu Marcina Klatta.

Gospodarze grali dobrze i umotywowani prowadzeniem dążyli do zdobycia drugiej bramki. A okazję ku temu mieli znakomite. Najpierw strzał Klatta dobrze obronił Wierzchowski, a potem Krzysztofa Sikorę w ostatniej chwili zablokował jeden z obrońców. Z czasem coraz lepiej radzili sobie goście. W 17. minucie po zagraniu z rzutu wolnego bliski pokonania własnego bramkarza był Sergio Batata. Brazylijczyk z polskim obywatelstwem trzy minuty później kapitalnie uderzył z rzutu wolnego, ale piłka odbiła się od poprzeczki.

Po upływie pół godziny gry Górnik doprowadził do wyrównania. Dośrodkowanie z lewej strony boiska Sławomira Nazaruka na bramkę precyzyjnym strzałem głową zamienił Jakub Grzegorzewski. Przed przerwą gospodarze powinni odzyskać prowadzenie. Sikora wyłożył piłkę Tomaszowi Bekasowi, który huknął z linii pola karnego. Wierzchowski z najwyższym trudem odbił ten strzał prosto w Klatta, ale piłka trafiła w kolana napastnika Warty i minęła słupek bramki gości.

Po przerwie gra była wyrównana. Ze strony Warty z dystansu niecelnie uderzali Batata i Sikora, natomiast w szeregach gości szczęścia próbował Grzegorz Szymanek. Ten ostatni w 64. minucie przytomnie zagrał do Nazaruka, który strzałem z pola karnego zdobył drugą bramkę dla Górnika. Kilka minut później poznaniacy mogli wyrównać. Kapitalną akcję przeprowadził Sikora, który zakręcił obrońcą, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od wewnętrznej części słupka.

Wynik nie uległ zmianie, chociaż obie drużyny miały swoje szanse. Dwa razy niecelnie uderzał Batata, choć przynajmniej raz powinien zachować się lepiej, bo wychodził na sytuację sam na sam z Wierzchowskim. W zespole Górnika na listę strzelców ponownie mógł się wpisać Grzegorzewski. Najpierw w ostatniej chwili piłkę wybił Paweł Ignasiński, a w 90. minucie sędzia nie uznał jego bramki dopatrując się spalonego. Bliski szczęścia był również Szymanek, ale wynik nie uległ już zmianie.

Warta kolejny raz miała więcej klarownych sytuacji od swojego przeciwnika, ale z boiska schodziła pokonana.

Warta Poznań - Górnik Łęczna 1:2 (1:1)
1:0 - Wojciechowski 6'
1:1 - Grzegorzewski 31'
1:2 - Nazaruk 64'

Składy:

Warta Poznań:
Radliński - Cudny, B.Jankowski, Strugarek (77' Ignasiński), Otuszewski - Sikora, Bekas, Batata, Wan (67' Iwanicki) - Wojciechowski (61' Piskuła), Klatt.

Górnik Łęczna: Wierzchowski - Tomczyk, Nikitović, Karwan, Musuła - Nakoulma
(42' Truszkowski), Bartoszewicz, Bugała
(53' Niżnik), Nazaruk - Grzegorzewski, Szymanek (90' Surdykowski).

Żółte kartki: Bekas (Warta) oraz Truszkowski, Szymanek (Górnik).

Sędzia: Bartosz Środecki (Wrocław).

Widzów: 800.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×