Bramkarz Łódzkiego Klubu Sportowego, Bogusław Wyparło sobotniego meczu z Górnikiem Zabrze nie zaliczy z pewnością do swoich najlepszych w karierze. Bronił wprawdzie przez większość spotkania bardzo dobrze, ale dwa jego kuriozalne błędy spowodowały ostatecznie przegraną łodzian w Zabrzu 0:2. Co po meczu powiedział bramkarz ŁKS Łódź o pierwszej bramce, która padła w 19. minucie spotkania po tym jak golkiper łódzkiej jedenastki zderzył się ze swoim obrońcą, Marcinem Adamskim? - Pierwsza bramka obciąża moje konto. Powinienem krzyknąć "moja", lecz tego nie uczyniłem i w efekcie Marcin nie wiedział czy będę próbował ją łapać czy też nie. Ku naszemu nieszczęściu błędnie odczytaliśmy swoje zamiary i zderzyliśmy się w powietrzu przed co piłka trafiła prosto pod nogi Tomka Zahorskiego, który dopełnił formalności, bo ja nie miałem już szans na skuteczną interwencję w tej sytuacji.
Doświadczony bramkarz drużyny trenera Marka Chojnackiego nie ukrywa, że błąd popełnił także przy drugiej bramce dla Górnika. Wówczas po kąśliwym strzale Tomasza Hajto "wypluł" piłkę przed siebie na tyle niefartownie, że dopadł jej Marko Bajić i pod brzuchem rozpaczliwie interweniującego Wyparły wpakował futbolówkę do siatki: - Tak, przy tej bramce też popełniłem duży błąd. Ciężko mi powiedzieć na gorąco na czym on polegał. Z tego co pamiętam miałem piłkę w rękach, ale nabrała ona dziwnej rotacji i po prostu mi wyleciała z rąk. Nie wiem jak to się stało. Próbowałem ją potem jeszcze łapać, ale zawodnik Górnika był szybszy i straciliśmy drugą bramkę. Naprawdę szkoda, że tak się to wszystko ułożyło. Będę chciał się zrekompensować w kolejnych meczach.