Widzew zmierza ku przepaści. "Nie możemy załamać się w takim momencie"

Kolejny raz z rzędu Widzew nie wygrał w lidze. W piątek łodzianie zremisowali z Zagłębiem Lubin 0:0 po słabym występie. Obrońca gospodarzy, Marek Wasiluk, nie miał po spotkaniu powodów do radości.

Bartosz Koczorowicz
Bartosz Koczorowicz
Podział punktów z Miedziowymi, którzy są jednymi z niewielu bezpośrednich rywali Widzewa w walce o utrzymanie, traktowany jest w Łodzi jako porażka. Podopiecznym trenera Artura Skowronka nie udało się znacząco zmniejszyć straty punktowej do przedostatniego Podbeskidzia, a do końca fazy zasadniczej sezonu pozostały już tylko trzy kolejki. - Musimy zrobić wszystko, żeby ten dystans w tych trzech pozostałych kolejkach zmniejszyć do minimum. Później nastąpi podział punktów i, mam nadzieję, nie będzie dużej różnicy między nami a Zagłębiem i Podbeskidziem. Musimy walczyć do samego końca. Doskonale zdajemy sobie sprawę z obecnego dystansu - powiedział tuż po końcowym gwizdku sędziego Marek Wasiluk.

Defensor Widzewa rozegrał w piątek pełne spotkanie, ale w poprzednich dwóch kolejkach nie pojawił się nawet w szerokiej kadrze drużyny. Dla Wasiluka powrót do składu nie ma jednak większego znaczenia w obliczu wyników całego zespołu. - Skupiam się na tym, żeby zyskiwał przede wszystkim Widzew. Jeżeli trener uzna, że są ode mnie lepsi, to w porządku. W końcu wszyscy walczymy razem i ciągniemy wózek w tę samą stronę. Przyszliśmy tutaj z tą myślą, żeby utrzymać Widzew. Nie koncentruję się na sobie, bo to nie jest moja prywatna sprawa. Chodzi tylko o to, żebyśmy zostali w ekstraklasie niezależnie od tego, czy będę na boisku, ławce czy trybunach - stwierdził podopieczny trenera Skowronka.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Bezbramkowy remis z Zagłębiem Lubin spowodował, że w Łodzi jeszcze trudniej szukać powodów do optymizmu. Spośród pozostałych trzech kolejek fazy zasadniczej dwa mecze łodzianie zagrają na obcych boiskach, na których nie ugrali jeszcze w obecnym sezonie ani jednego punktu. - Nie możemy się załamywać w takim momencie. To jest chwila, w której trzeba pokazać charakter. W ostatnich kolejkach umiejętności schodzą na dalszy plan. Główną rolę będzie odgrywała głowa. Przekonamy się, czy jesteśmy na tyle silni mentalnie, żeby utrzymać się w ekstraklasie. Ja w szatni z kolegami zrobię wszystko, żeby podźwignąć zespół i podnieść głowę. Wiadomo, że atmosferę budują też wyniki, a my nie możemy się głaskać i mówić, że wszystko jest dobrze, bo tak nie jest - stwierdził obrońca Widzewa.

Wyraźny sygnał niezadowolenia z powodu postawy drużyny dali po piątkowym meczu łódzcy kibice, którzy po zakończeniu spotkania przez arbitra nie szczędzili gwizdów pod adresem piłkarzy. Dezaprobata ze strony fanów w obliczu wyników oraz stylu gry zespołu Skowronka nie powinna dziwić nikogo. Reakcją kibiców nie był zaskoczony również Wasiluk. - Nie rozpieszczamy fanów swoimi wynikami. Długo już czekają na zwycięstwo, a przychodzą tutaj bardzo dużą grupą. Nam też zależy na tym, żeby dać im trochę radości, ale niestety wygląda to obecnie tak, jak wygląda - przyznał zawodnik czerwono-biało-czerwonych.

Emocjonalna dyskusja Patryka Wolańskiego z kibicami (wideo)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×