Adam Marciniak: Cracovia lubi horrory z happy endem

- Dzięki wygranej z Podbeskidziem bylibyśmy już w pierwszej "8" i jestem przekonany, że nie oddalibyśmy tego miejsca - mówi po remisie z Góralami (1:1) obrońca Cracovii [tag=1364]Adam Marciniak[/tag].

W tym artykule dowiesz się o:

Pasy w niedzielę straciły dwa punkty w meczu, w którym nie miały prawa nie wygrać. W pierwszej połowie krakowianie absolutnie zdominowali Podbeskidzie na jego terenie i do przerwy schodzili z jednobramkowym prowadzeniem, ale po zmianie stron Górale potrafili przeciwstawić się gościom i zdołali doprowadzić do wyrównania po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką.

- Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze. Kontrolowaliśmy spotkanie i stworzyliśmy sobie sytuacje bramkowe. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak miało wyglądać. Na początku drugiej połowy natomiast po raz kolejny oddaliśmy rywalowi środek pola i inicjatywę - mówi Marciniak.

Stadion Podbeskidzia jest niezdobyty już od 27 września minionego roku. Górale nie przegrali u siebie żadnego z dziewięciu ostatnich spotkań i w tym czasie stracili przed własną publicznością tylko dwa gole - teraz z Cracovią i 9 listopada z Lechią Gdańsk.

- Przede wszystkim to dzięki wygranej z Podbeskidziem bylibyśmy już w pierwszej "8" i jestem przekonany, że nie oddalibyśmy tego miejsca do końca sezonu zasadniczego. Nie możemy usprawiedliwiać się tym, że ktoś tu wcześniej tracił punkty, bo przecież każdy gdzieś tracił punkty. Po pierwszej połowie mieliśmy zwycięstwo w kieszeni i wypuściliśmy je z rąk. Wszystkie argumenty były po naszej stronie, a w drugiej połowie sięgnęliśmy po nie dopiero, gdy straciliśmy gola, ale
było już za późno na odzyskanie prowadzenia - tłumaczy Marciniak.

Po 27. kolejce na granicy między pierwszą a drugą "8" utrzymany został status quo. Pasy wciąż tracą dwa punkty do Jagiellonii Białystok, z którą mają lepszy bilans spotkań bezpośrednich, a która zremisowała w 27. serii z Koroną Kielce.

- Tym bardziej boli to, że nie wygraliśmy w Bielsku. Gdybyśmy wygrali, bylibyśmy panami sytuacji, ale wracając do I ligi, to lubimy takie sytuacje, że zbyt wcześniej nie rozstrzygamy losów rywalizacji, tylko czekamy do końca. Wierzę w to, że ten horror znowu się skończy happy endem - kończy Marciniak, przypominając, że w minionym sezonie Pasy zapewniły sobie awans do ekstraklasy dopiero w ostatniej kolejce I ligi.

Komentarze (1)
Z1946B
24.03.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Trochę pokory by się przydało panie Marciniak!
Poza tym Cracovia byłaby już w 8 gdyby nie walkower dla Jagielloni w meczu z Legią i 3 punkty na które piłkarze i klub nie zasłużyli.