W dwóch pierwszych sezonach występów Roberta Lewandowskiego w Borussii Dortmund drużyna Juergena Kloppa wyprzedzała Bayern Monachium i sięgała po najcenniejsze trofeum w Niemczech. Minione rozgrywki należały do Bawarczyków, którzy wyprzedzili BVB aż o 25 punktów. W bieżącej kampanii ekipa Pepa Guardioli na 9 kolejek przed końcem ma aż 23 "oczka" przewagi i bardzo możliwe, że różnica między oboma zespołami jeszcze się powiększy.
[i]
- Nie mieliśmy w tym sezonie niestety żadnych szans z Bayernem. Zmagaliśmy się ze zbyt wieloma problemami[/i] - przyznaje "Lewy", wskazując przede wszystkim na poważne kontuzje czołowych zawodników: Ilkaya Gundogana, Nevena Suboticia i Jakuba Błaszczykowskiego. - Od pewnego czasu celujemy już tylko w wicemistrzostwo. Jego zdobycie będzie dużym osiągnięciem, ale przed nami jeszcze długa droga. Potrzebujemy stabilizacji - tłumaczy przed derbami Zagłębia Ruhry z Schalke 04.
Oprócz walki o utrzymanie drugiego miejsca w tabeli Bundesligi Lewandowskiemu pozostała jeszcze rywalizacja o tytuł króla strzelców. Obecnie Polak traci tylko jednego gola do lidera Mario Mandzukicia. - Zostało jeszcze kilka meczów i nie widzę przeszkód, by wysunąć się na prowadzenie. Oczywiście chcę trafiać w każdym pojedynku, jednak aby było to możliwe, potrzebuję wsparcia drużyny - przekonuje.
Dortmundczycy wciąż mogą mieć nadzieję na wywalczenie w tym sezonie przynajmniej jednego trofeum. Wkrótce czeka ich ćwierćfinałowy dwumecz w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, a w połowie kwietnia półfinał Pucharu Niemiec z VfL Wolfsburg. - Królewscy oczywiście są faworytami, ale w Champions League wszystko może się zdarzyć. Szkoda, że nie będę mógł wystąpić w pierwszym pojedynku - kończy Lewandowski.