Ivan Djurdjević w tym roku grał bardzo mało. Od końca zeszłorocznych rozgrywek miał problemy z kontuzjami. Gdy wrócił w marcu, został zawieszony na trzy mecze. Potem zagrał w kilku spotkaniach i znów doznał kontuzji, przez co stracił początek bieżącego sezonu.
Wrócił na mecz rewanżowy z Austrią Wiedeń oraz Legią Warszawa i znów nabawił się urazu. Tym razem niegroźnego i w sobotnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław Serb zawitał do podstawowego składu. Na boisku wytrzymał 68 minut. - Nie jestem tym Ivanem, który grał wcześniej. Brakuje mi rytmu meczowego, ale myślę, że po wtorkowym i piątkowym meczu będzie już dobrze - mówi Djurdjević.
Lech zremisował ze Śląskiem 1:1, co było sporą niespodzianką i rozczarowaniem dla fanów Kolejorza. - Było widać, że zespół był trochę zmęczony, co wykorzystał Śląsk, który był dobrze ustawiony taktycznie. Gramy w wielu rozgrywkach, ale nie chcemy się tym tłumaczyć. Było bardzo dużo walki. Szkoda, że zremisowaliśmy. Mieliśmy optyczną przewagę i atakowaliśmy. Śląsk przez to wyprowadzał kontrataki, ale nie miał zbyt dużo okazji - ocenia mecz serbski obrońca.
Lech ma w tym sezonie wywalczyć mistrzostwo Polski, ale do trzech pierwszych drużyn w tabeli ekstraklasy traci cztery punkty. Djurdjević uważa, że nie ma się co załamywać i trzeba walczyć dalej, bo losy mistrzostwa na pewno nie są jeszcze rozstrzygnięte. - Do końca zostało dużo meczów - zakończył Ivan Djurdjević.