Poniedziałek będzie dniem rozmów przy Bukowej. Prezes GKS-u Katowice, Wojciech Cygan spotkał się już ze sztabem szkoleniowym zespołu. Rozmowy te - zgodnie z oczekiwaniami - nie przyniosły efektów w postaci zmiany trenera. Kazimierz Moskal cieszy się pełnym poparciem włodarzy GieKSy i jego posada nie jest zagrożona.
Kary dotknęły za to piłkarzy katowickiej drużyny. Jako pierwszy ukarany został Janusz Gancarczyk, bohater zeszłotygodniowej potyczki z PGE GKS-em Bełchatów. Po dwóch bramkach strzelonych Brunatnym doświadczony skrzydłowy w meczu z Miedzią Legnica zagrał bardzo umotywowany, ale nie zaliczył kolejnego dobrego występu.
Kiedy w pierwszych minutach drugiej połowy trener Moskal podjął decyzję, że "Garnka" należy z boiska ściągnąć - ten schodząc z murawy kopnął w telewizyjny mikrofon, cisnął o ziemię bidonem i powiedział w kierunku trenera kilka gorzkich słów. Następnie piłkarz miał samowolnie udać się do szatni, zamiast oglądać mecz z ławki rezerwowych.
Żalu do piłkarza nie żywił Moskal, który do upustu wściekłości ze strony Gancarczyka podszedł ze zrozumieniem i bronił go po meczu. - W takich momentach zawodnicy są niezadowoleni, jeśli zawodnikowi nie idzie i są dokonywane zmiany. Myślę, że Janusz jest doświadczonym zawodnikiem i pewne rzeczy sobie przemyśli i zrozumie - mówi szkoleniowiec katowickiej jedenastki.
Słowa te okazały się zapowiedzią przyszłości doświadczonego gracza. W poniedziałek decyzją zarządu GieKSy Gancarczyk został bowiem przesunięty do drużyny IV-ligowych rezerw i została na niego nałożona kara finansowa. Nie oznacza to jednak, że piłkarz w Katowicach jest spalony. Jeśli udowodni w drugim zespole, że zależy mu na występach w śląskim klubie - zostanie przywrócony do kadry pierwszoligowca. Nie nastąpi to jednak szybko.
Jak tłumaczy Moskal - zmiana "Garnka" miała być podyktowana zmianą taktyki GKS-u. - Przegrywając 0:3 szuka się różnych rozwiązań, żeby obraz gry wyglądał inaczej. Są takie momenty, że człowiek się zastanawia czy bronić czy atakować i przegrać 0:7. Chcieliśmy gdzieś to zbalansować. Postarać się o zdobycie bramki, a przy okazji zabezpieczyć tyły. Stąd podjęliśmy decyzję o tej zmianie - wyjaśnia trener drużyny z Bukowej.
Niewykluczone, że w przypadku kolejnego słabszego występu GKS-u w meczu z Górnikiem Łęczna inni doświadczeni zawodnicy pełniący dziś kręgosłup katowickiej drużyny trafią do drugiego zespołu.