Jan Furlepa z pewnością liczył na bardziej udany re-debiut na ławce trenerskiej zielono-czarnych. Zwycięstwo było już blisko, ale znowu uciekło w ostatnich minutach potyczki. - Zmiana trenera na pewno dała nam jakiś impuls. Każdy zawodnik inaczej do tego podchodzi, ale nie było wcale tak, że za trenera Wleciałowskiego nie chcieliśmy wygrać meczu. Uważam, że w spotkaniach z GKS-em Tychy i z Wisłą w Płocku nie byliśmy słabszym zespołem. Uciułaliśmy w tych meczach jeden punkt, z Flotą dołożyliśmy kolejny, ale w moim odczuciu straciliśmy dwa "oczka" - ubolewa Sławomir Szary.
Rybnickiej drużynie pierwszy raz w sezonie przyznano rzut karny z kolei przeciwko nim podyktowano już dziewiątą jedenastkę. - Nie wiem co jest grane z tym, że tyle jest karnych przeciwko nam. Po faulu w dziewięćdziesiątej minucie gry w środku pola wydawało się, że nic nie może nam się przydarzyć, ale rzeczywiście dajemy pretekst, bo piłka odbiła się od ręki Cisse. Wiadomo jak to jest, gdy w zamieszaniu walczy się w polu karnym. Zagranie ręką było przypadkowe, ale sędzia zainterweniował na naszą niekorzyść - dodaje doświadczony zawodnik.
W większości spotkań - przynajmniej na własnym stadionie - śląska ekipa jest stroną przeważającą. Mimo to wciąż nie potrafi tego wykorzystać. - Gdybym znał odpowiedź czemu tak jest, to przerwalibyśmy ten scenariusz. Powiem szczerze, że jak długo gram w piłkę takiego sezonu nie przeżyłem, bo tracimy punkty w niesamowitych okolicznościach. Mówiliśmy sobie, że jesień zostawiamy za sobą i nie myślimy o tym, co było, a to wraca jak bumerang - zauważa gracz czerwonej latarni I ligi.
Na dodatek starcie z Flotą zakończyło się takim samym rezultatem jaki miał miejsce w rundzie jesiennej. Co ciekawe bramki zdobywali wówczas Piotr Kieruzel i Daniel Feruga, czyli ci sami piłkarze, którzy trafili także w rewanżowym meczu tych drużyn. - Zaczęła się wiosna, a my w każdym kolejnym spotkaniu przerabiamy podobny scenariusz - prowadzimy grę, dążymy do zdobycia bramki, stwarzamy sytuacje, a przeciwnik podjeżdża raz, czasami nawet nie potrafi, ale zdobywa rzut karny - wścieka się Szary.
O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą rybniczanie przekonali się nieraz. Tak było też w niedzielę, kiedy nie zdołali dobić Floty Świnoujście. - Wszyscy wygrywamy i wszyscy przegrywamy. Wszyscy chcielibyśmy, by nasi napastnicy strzelali jak najwięcej bramek i żebyśmy ich nie tracili. Gdzieś ta karta nie może się dla nas odwrócić. Trzeba tylko i wyłącznie wierzyć, że stanie się tak za tydzień - oczekuje piłkarz Energetyka ROW.