Miedziowi pokonali przed własną publicznością Białą Gwiazdę 3:1, choć jeszcze do 86. minuty przegrywali 0:1, a do tego na boisku nie mieli wiele do powiedzenia. - Piłkarsko Wisła jest zespołem takim, jak wskazuje na to miejsce w tabeli - pierwszej "trójki". Gargułę czy Stilicia od lat się ogląda w tej lidze. Może postawiliśmy autobus w "16", ale tu się gra o bramki. Wrażenia estetyczne, podziwianie techniki zawodników i czasu utrzymania się przy piłce w futbolu nie mają znaczenia - liczą się zdobyte gole - przekonuje Lenczyk i trudno się z nim nie zgodzić, skoro to jego zespół ostatecznie zgarnął komplet punktów.
Zagłębie doprowadziło do remisu po strzale Manuela Curto z rzutu wolnego, przy którym błąd w ustawieniu popełnił Michał Miśkiewicz. Na prowadzenie lubinianie wyszli, gdy po uderzeniu Arkadiusza Piecha piłka odbiła się od Piotra Brożka, co zmyliło Miśkiewicza, a trzeci gol padł po tym, jak "Misiek" nie trafił w zagraną do niego przez Michała Nalepę futbolówkę i ta wtoczyła się za linie bramkową.
- Ze Śląskiem straciliśmy bramkę po nieszczęściu, a teraz niebiosa nam pomogły i ze szczęściem zdobyliśmy gola na 2:1. Poza tym jeszcze mogliśmy zdobyć dwie bramki - trafiliśmy w poprzeczkę, w słupek - przypomina Lenczyk.
Jego zespół czeka teraz kolejny intensywny tydzień. W sobotę Zagłębie zagra w ramach 29. kolejki T-ME z Lechią w Gdańsku, a już we wtorek podejmie w Lubinie w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski Arkę Gdynia.
- Dlatego wracamy z Gdańska samolotem, żeby optymalnie przygotować się do meczu z Arką. Trzeba będzie zrobić w tym spotkaniu taką zaliczkę, żeby nie jechać do Gdyni na "mecz ostatniej szansy". Wiele lat temu miałem potyczkę z Arką Gdynia w finale Pucharu Polski jako trener Wisły Kraków i przegrałem ten finał. Mam więc szansę na rewanż - uśmiecha się Lenczyk.
Miedziowi mieli stosunkowo łatwą drogę do półfinału Pucharu Polski. Co prawda w 1/16 finału pokonali Piasta Gliwice, ale już później rywalizowali z I-ligowymi GKS-em Tychy (1:0) i Sandecją Nowy Sącz (2:0 i 5:0), a teraz znów zmierzą się z ekipą zaplecza ekstraklasy. Lenczyk wzdryga się jednak na sugestie o szczęściu w losowaniu: - Dowcipny zawsze pan Czarek Olbrycht z Canalu+ powiedział mi, że jesteśmy szczęściarzami, bo zawsze trafiamy w pucharze na I-ligowców. Tak popatrzyłem na niego i się zastanawiałem, skąd on przyjechał. Wisły, Legii, Lecha, Śląska nie ma już w Pucharze Polski. Być może nam się zazdrości.